Jednorazówka 1 "My whole world..."


My whole world… (Part 1)

Oboje nie przypuszczali, że jeszcze kiedykolwiek się spotkają. Żadne z nich nie sądziło, że sytuacja aż tak się skomplikuje. Stało się. Stało się to, czego nikt się nie spodziewał…

***

Czekałem właśnie na moją siostrzyczkę. Mała Presley dzisiaj była po raz pierwszy w szkole. Prosiła, żebym ją tego dnia odebrał, więc specjalnie wziąłem wolne i przyjechałem do domu z Los Angeles. Wszedłem do środka budynku i starałem się ją wypatrzeć. Po chwili zauważyłem, że siostra rozmawia z jakąś dziewczynką przy wejściu do szatni. Podszedłem do nich i chrząknąłem, żeby na mnie spojrzały.

- Logan! – wrzasnęła Presley, gdy mnie zobaczyła, a ja schyliłem się, żeby wziąć ją na ręce.

- Hej siostrzyczko! Jak tam w szkole? – zapytałem, po skończeniu uścisków.

- Super! A to jest Melody, moja nowa przyjaciółka. – wskazała na uroczą blondynkę z kręconymi włosami i dużymi, zielonymi oczami, z którą wcześniej rozmawiała.

- Cześć Melody! Ja jestem Logan. – mówiąc to postawiłem siostrę na ziemi i wyciągnąłem rękę do jej nowej koleżanki. Bez wahania dziewczynka ją uścisnęła i z uśmiechem, który odwzajemniłem, powiedziała:

- Miło mi cię poznać.

- Na kogo czekasz? – spytałem.

- Na mamusię. – odpowiedziała swoim słodkim głosikiem.

- Możemy z nią poczekać? – poprosiła Presley.

- O tak! Możecie? – ucieszyła się Melody.

- Oczywiście! To żaden problem. – zgodziłem się szybko. W końcu jak można odmówić takim dwóm aniołkom? Długo nie postaliśmy, bo po chwili dziewczynka krzyknęła „Mama!” i pobiegła w stronę drzwi, które znajdowały się za naszymi plecami. Tak więc odwróciłem się i szczerze się zdziwiłem. Otóż mała przytulała właśnie dziewczynę w mniej więcej moim wieku! Czy ja na pewno dobrze usłyszałem „mama”?! Przecież Melody ma 6 lat! (dop.aut.: nie wiem dokładnie ile lat mają dzieci w USA jak idą do szkoły, ale gdzieś słyszałam, że właśnie tyle) Tymczasem nasza nowa koleżanka właśnie prowadziła w naszą stronę tę dziewczynę.

- To właśnie moja mamusia. – mówiąc to przytuliła się do niej.

- Cześć. Jestem Logan. – wyciągnąłem rękę żeby się przywitać.

- Tak, wiem. – odparła z pogardą. „Miło się zaczyna.” - pomyślałem.

- Czy my się znamy? – zapytałem, zdezorientowany jej spojrzeniem, w którym była odraza, a może nawet i obrzydzenie.

- Idź i przebierz buty. Pójdziemy już do domu. – zmieniła temat, zwracając się do Melody.

- A co na obiad? – zainteresowała się mała.

- Nasze ulubione danie, specjalnie dla mojej księżniczki! – odpowiedziała i podniosła ją do góry, żeby zakręcić się razem w kółko. Uśmiech sam wskakiwał na twarz, gdy tylko się na nie spojrzało.

- Mamusiu, a czy może przyjść do nas Presley? – poprosiła dziewczynka.

- A gdzie ona jest? – spytała się jej mama. Na to Melody pokazała rączką na moją siostrzyczkę, która właśnie wychodziła z łazienki, do której w międzyczasie się udała. Wtedy dziewczyna postawiła małą na ziemi i podeszła do Presley, ukucnęła przed nią i poważnym głosem zapytała:

- Czy zechciałaby pani, młoda damo, być specjalnym gościem na naszym obiedzie? – na to oczy mojej siostry rozbłysły i uśmiechnęła się szeroko.

- Logan! Mogę? – spojrzała na mnie.

- Pewnie! Wyjaśnię wszystko mamie. – zgodziłem się.

- No to chodźmy. – zarządziła mama Melody i wyciągnęła obie ręce do dziewczynek, a one od razu je chwyciły i ruszyły w stronę wyjścia.

- Zaczekaj! Powiedz, gdzie mieszkasz, żebym mógł odebrać siostrę! – krzyknąłem do niej.

- Sama ją odwiozę! – odkrzyknęła.

- A wiesz gdzie my mieszkamy?! – zdziwiłem się.

- Wiem! – odrzekła krótko i tyle je widziałem. Podczas całej tej naszej wymiany zdań nie spojrzała na mnie ani razu. Nie mając innej opcji ruszyłem w drogę powrotną do domu. Cały czas myślami byłem przy nowej znajomej. Nawet nie wiedziałem jak się nazywa. Ona najwidoczniej mnie zna, ale skąd? TAKĄ dziewczynę to na pewno bym zapamiętał! Była bardzo ładna, prawie identyczna jak córka, tylko mała ma zielone oczy, a „piękna nieznajoma” w kolorze lapis-lazuli. Może moja mama ją kojarzy? „Muszę się jej o to koniecznie zapytać!” – z takim postanowieniem wszedłem do naszej kuchni, gdzie (tak jak się spodziewałem) zastałem moją rodzicielkę.

- Hej synku! A gdzie Presley? – zdziwiła się, bo w końcu właśnie po nią szedłem, a wracam bez niej.

- Poszła na obiad do nowej przyjaciółki. – odpowiedziałem.

- Pewnie do Melody. – tym to mnie na serio zaskoczyła!

- Skąd wiesz o Melody? Myślałem, że dziewczynki dopiero się poznały! – powiedziałem.

- Och, bo to prawda! – odparła. – Poznały się 2 tygodnie temu, ale że ty przyjechałeś dopiero dzisiaj, to o tym nie wiesz. – wyjaśniła.

- Skoro ją znasz, to pewnie wiesz też coś o jej mamie? – spytałem z nadzieją. Na to moja mama jakby się speszyła.

- Nie, wiem o niej niewiele. – w jej głosie słyszałem zdenerwowanie, tylko zupełnie nie miałem pojęcia, co jest jego powodem.

- Mamo, czuję, że mnie okłamujesz. Kim jest mama Melody? -  to co ona mi odpowiedziała sprawiło, że zrobiło mi się duszno. Usiadłem na krześle w kuchni i ukryłem twarz w dłoniach. Nagle wszystkie wspomnienia wróciły do mnie ze zdwojoną siłą. W głowie dudniło mi tylko jedno: „Madison Evans”…

 My whole world… (Part 2)

 Wiedziałam, że jeśli wrócę, to go spotkam. Latami starałam się dojść do siebie i gdyby nie Melody, to pewnie bym się poddała. Przez te wszystkie lata budowałam wokół siebie mur nie do przebicia. Znajomi i rodzina odwrócili się ode mnie, co bardzo bolało, lecz dzięki temu stałam się odporna w pewien sposób na resztę ludzi. Przestało mnie obchodzić, co inni myślą, jakie mają zdanie na mój temat, co sądzą o Melody – to wszystko nie miało dla mnie najmniejszego znaczenia. Mój mur był dość mocny, żeby przebrnąć przez spotkanie z nim. Przynajmniej tak mi się zdawało. W pierwszej chwili, gdy go zobaczyłam, miałam ochotę się uśmiechnąć, na wspomnienie wspólnych, pięknych chwil. Lecz potem, kiedy się odwrócił, powróciło bolesne rozczarowanie, które kiedyś było tak przytłaczające. I na dodatek mnie nie poznał! Zapomniał o mnie… Ja –niestety- pamiętałam. Gdyby było inaczej, to może na widok jego uśmiechu mur by nie zadrżał? Nic się nie zmienił przez te 7 lat. Ja za to rzeczywiście mogę być  dla niego nie do poznania. Od małego nie podobał mi się blond, więc przed przeprowadzką do North Richland Hills (ignorując groźby matki) przefarbowałam się na brąz i taką Logan widział mnie po raz pierwszy i ostatni. Teraz powróciłam do naturalnego koloru i nie prostuje już włosów. Nie noszę też okularów – przerzuciłam się na szkła kontaktowe. Zmieniłam się bardzo, a raczej to Melody mnie zmieniła. I pomyśleć, że na początku wcale jej nie chciałam i planowałam usunąć ciążę! Chociaż to chyba nie dziwne, że piętnastolatka w takich okolicznościach będzie przerażona. Próbowałam nawet popełnić samobójstwo, a gdy w szpitalu dowiedziałam się, że Melody na szczęście nic się nie stało (wtedy byłam jeszcze w ciąży), poczułam taką ogromną ulgę, iż już wiedziałam, że chcę urodzić. Jednak nadal przytłaczało mnie poczucie straty… Pewnie gdy dowiedział się, co mi się stało, stwierdził, że nie chce się ze mną zadawać. Zostawił mnie, kiedy najbardziej go potrzebowałam. Zresztą tak jak wszyscy, którym ufałam. To wspomnienie spowodowało, że mam ochotę się rozpłakać, ale muszę być silna. Melody nie może zobaczyć mnie w podobnym stanie.

- Mamo, możemy iść na plac zabaw? – słodki głosik mojego aniołka wyrwał mnie z zamyślenia.

- Oczywiście, tylko bądźcie ostrożne. – przestrzegłam je jak zawsze i dałam po buziaku w policzek, po czym obie pobiegły do parku naprzeciwko. Nie musiałam iść z nimi, bo doskonale widziałam cały plac zabaw z okna, przy którym siedziałam. Gdy przyglądałam się dziewczynkom i widziałam Presley, tak bardzo podobną do brata, łzy same cisnęły mi się do oczu.

- Chyba nie dam rady… - szepnęłam do siebie i pozwoliłam im spłynąć po mojej twarzy.

***

Potrzebowałem dość długiej chwili, żeby ochłonąć. Informacja, że Madison wróciła (i to do tego ze swoją CÓRKĄ), była dla mnie szokiem. Kiedy ją poznałem, miała 13 lat. Była ode mnie o rok młodsza. Przeprowadziła się tu z Kanady razem ze swoją mamą i ojczymem. Z tego co mi opowiadała wnioskuję, że taty nigdy nie poznała, ale i tak go nienawidziła, bo zostawił jej mamę po tym, gdy zaszła w ciążę. Gdyby tego nie zrobił, to Tom nie pojawiłby się w ich życiu. Madison wiedziała, że ta kreatura ma kochankę, ale on jej groził, więc mamie nic nie powiedziała i mi też kazała milczeć.  Bała się go i często przychodziła do mnie, gdy jej ojczym był w domu. Przyjaciółmi zostaliśmy już pierwszego dnia jej przyjazdu, a z czasem staliśmy się dla siebie kimś więcej. Po roku odważyłem się zapytać, czy zostanie moją dziewczyną. Zgodziła się. Parą byliśmy półtora roku i wspominam to, jako najszczęśliwsze chwile w życiu. Nigdy później nie spotkałem nikogo, kto by jej dorównywał. Znaliśmy się na wylot, rozumieliśmy bez słów. Była pierwszą i jedyną dziewczyną, którą pokochałem. Marzyłem, że będziemy razem już zawsze, ale wszystko co dobre, kiedyś się kończy. Dobrze pamiętam ostatni wieczór z nią. Weszła do mojego pokoju cała w skowronkach. Oznajmiła mi, że jej mama dowiedziała się o kochance Toma i wyrzuciła go z domu, żądając rozwodu. Cieszyłem się tak jak Madi, bo to oznaczało koniec jej strachu. Zależało mi na niej, więc pragnąłem tylko tego, żeby była szczęśliwa. Siedzieliśmy tak i gadaliśmy, aż zrobiło się ciemno. Zaproponowałem, żeby została na noc albo chociaż dała się odprowadzić, ale odmówiła. Stwierdziła, że gdy nie ma już Toma, to czuje się bezpieczna. Pocałowała mnie na pożegnanie i wyszła. Wtedy widziałem ją po raz ostatni. Musiałem się przejść. Te powracające wspomnienia stały się przytłaczające. Przypomniałem sobie ból, który czułem, kiedy dowiedziałem się, że Madison wyjechała. Nie powiedziała nikomu dokąd, ani (co najgorsze) nie pożegnała się. Nic z tego nie rozumiałem. Wydawało mi się, że kochała mnie tak jak ja ją. Widocznie myliłem się… Szedłem przed siebie, dołując się tak i kopiąc kamyk. Skupiłem się wyłącznie na tej czynności (kopaniu). W końcu jednak otrząsnąłem się z tego transu, a mianowicie – wpadłem na latarnię. Przekląłem pod nosem i rozmasowując czoło, rozejrzałem się dookoła. Pierwsze co przyszło mi do głowy, to: „co ja tu robię?!”. Byłem właśnie w centrum North Richland Hills, ale nie wiedziałem, jak tu trafiłem. W tej okolicy mieszkała kiedyś Madison… Postanowiłem, że skoro już tu jestem, to przejdę się do parku. Szedłem właśnie przez plac zabaw, kiedy zauważyłem Presley i Melody, bawiące się na zjeżdżalni. Z uśmiechem podszedłem bliżej i przywitałem się z dziewczynkami. Rozejrzałem się, ale nigdzie nie widziałem Madison.

- Melody, a gdzie zgubiłaś mamusię? – zwróciłem się do blondyneczki.

- Została w domu. Pewnie przygląda nam się z okna. – odpowiedziała.

- To ja pójdę ją odwiedzić, a wy się bawcie. – odparłem z uśmiechem i ruszyłem w kierunku starego domu Madi. Dziewczynki chyba nie domknęły drzwi, gdy wychodziły, bo były otwarte. Zapukałem nieśmiało, a nie słysząc żadnej reakcji wszedłem do środka. Madison znalazłem w kuchni. Siedziała na krześle odwróconym do mnie tyłem i wyglądała przez okno. Stanąłem w progu i nie wiedziałem, czy wejść, czy nie. W końcu zdecydowałem się zrobić krok do przodu, ale w tym samym momencie usłyszałem przesycony wrogością, lekko drżący głos:

- Wyjdź.

***

Widziałam przez okno, jak Logan kierował się w stronę mojego domu. Momentalnie się uspokoiłam i starłam łzy z policzków. Nie pokażę mu, że jestem słaba. Zupełnie nie miałam ochoty na spotkanie z nim. Utkwiłam wzrok w jednym punkcie za oknem i czekałam na nieuniknioną konfrontację. Po chwili usłyszałam pukanie, ale nie odezwałam się. Liczyłam, że sobie pójdzie, ale nie. Wszedł. Zatrzymał się gdzieś za mną. Ja tylko dalej siedziałam nieruchomo na krześle. W końcu usłyszałam szelest jego dżinsów i zareagowałam natychmiastowo.

- Wyjdź. – powiedziałam najspokojniej jak tylko mogłam w tej chwili.

- Proszę… - zaczął, ale ja szybko mu przerwałam.

- Wyjdź! – warknęłam głośniej. Głos mi drżał, ale starałam się go opanować. I przestać się trząść.

- Madison…

- Och, więc już sobie przypomniałeś?! – znowu mu przerwałam. Nie mogłam dłużej siedzieć spokojnie, więc gwałtownie wstałam i spojrzałam mu prosto w oczy z jawną wrogością.

- A czy kiedyś zapomniałem? – powiedział cichym i smutnym głosem.

- Daruj sobie. – prychnęłam. – Mnie nie nabierzesz!

- Ale na co? – wydawał się zdezorientowany.

- Czego tu chcesz? – zapytałam, starając się nie krzyczeć.

- Dowiedzieć się czegoś. – odparł. Tym mnie na serio zaskoczył.

- Czego?

Zastanawiał się przez chwilkę, po czym odpowiedział:

- Dlaczego wyjechałaś bez uprzedzenia i bez pożegnania.

- Że niby to ja się nie pożegnałam?! – krzyknęłam, kiedy dotarły do mnie jego słowa.

- A kto? Ja? – powiedział zbity z tropu.

- Tak, właśnie ty! – byłam wyprowadzona z równowagi. Trzęsłam się ze złości i z trudem panowałam nad głosem. Logan widząc w jakim jestem stanie, chciał podejść, ale odskoczyłam jak oparzona i syknęłam:

- Zostaw mnie. Nie waż się podchodzić. – na te słowa on podniósł ręce, w geście poddania, i cofną się o kilka kroków.

- Dlaczego twierdzisz, że to ja się nie pożegnałem? Daj mi skończyć! – zwrócił się do mnie, gdy chciałam coś powiedzieć. Naburmuszona zamknęłam się. -  To ty po wyjściu ode mnie nie dałaś znaku życia.  Nie zadzwoniłaś, nie napisałaś, nie przyszłaś do mnie ani razu. Dlaczego? – zapytał smutnym głosem, patrząc na mnie z wyrzutem. Ja, słysząc jego słowa, otworzyłam oczy i usta ze zdziwienia.

- Co ci jest? – spytał, zaskoczony moją reakcją.

- Mogłam się tego spodziewać. – mruknęłam tylko pod nosem, nie zwracając uwagi na pytanie skierowane do mnie. Opadłam na krzesło i ukryłam twarz w dłoniach. Logan usiadł naprzeciwko, a ja mu nie przeszkodziłam.

- Czego mogłaś się spodziewać? – zapytał.

- W końcu każdy się ode mnie odwrócił, to dlaczego ona miała być inna. – kontynuowałam moje rozmyślania na głos, nadal ignorując szatyna.

- O czym ty mówisz? – powiedział poirytowanym głosem.

- A ja głupia jej zaufałam! Powinnam wiedzieć, że nikomu nie można ufać! – jak w transie mówiłam dalej.

- Do cholery otrząśnij się i zacznij mówić z sensem! – Logan wstał, podszedł do mnie, podniósł z krzesła i potrząsną lekko za ramiona. Po chwili puścił mnie, a ja na niego spojrzałam.

- Nina Jones. – powiedziałam tylko.

- Nina? Ta Nina, z którą chodziłaś do klasy? – dopytywał się chłopak.

- Ta sama. Moja „przyjaciółka”. – odpowiedziałam.

- Co ona zrobiła? – spytał.

- Byłam w szpitalu…

- Szpitalu?! – przerwał mi zdenerwowany.

- Ciii! – uciszyłam go i mówiłam dalej. – Wtedy pisałam do ciebie listy. Za każdym razem dawałam je Ninie, żeby ci dostarczyła, ale widocznie tego nie zrobiła. Przed wyjazdem też jeden napisałam. To było pożegnanie i prośba o spotkanie. Czekałam długo, ale się nie pojawiłeś. – zakończyłam moją krótką opowieść i spojrzałam na Logana. Był w szoku.

- Nie dostałem ani jednego listu. Przepraszam Cię! Ja nie miałem pojęcia! – chciał mnie objąć, ale odskoczyłam.

- To nie zmienia faktu, że minęło sporo czasu. Nie jestem gotowa na to, żeby od razu o wszystkim zapomnieć. Muszę się ze wszystkim oswoić. – prawie szeptałam.

- Rozumiem, ale mam nadzieję, że jeszcze się zobaczymy. – powiedział. – I że będzie tak jak dawniej. – dodał ciszej, spojrzał na mnie z nadzieją i wyszedł. Ja za to stałam w miejscu, analizując to, co przed chwilą miało miejsce, a po moich policzkach spływały łzy. Nawet nie próbowałam ich zatrzymywać…

My whole world… (Part 3)
 Presley nie chciała iść jeszcze do domu, więc pozwoliłem jej zostać, a sam skierowałem się w stronę domu Niny. Dawno się z nią nie widziałem, ale mam nadzieję, że mnie kojarzy i zgodzi się porozmawiać. Musiałem dowiedzieć się, o co chodzi w tej sprawie z listami. Kiedy stanąłem pod jej drzwiami, bez wahania zapukałem. Po chwili stanęła w nich wysoka brunetka. Na mój widok zdziwiła się.

- Logan Henderson? No proszę. Co cię do mnie sprowadza? – mówiąc to oparła się o framugę i skrzyżowała ręce na piersi.

- Musisz mi coś wyjaśnić. – powiedziałem.

- A co takiego? – nie wydawała się zainteresowana tym, co mówiłem.

- Wiesz może, kto do nas wrócił? – zapytałem.

- Nie i mnie to nie obchodzi. – stwierdziła i już miała zamknąć drzwi, kiedy odpowiedziałem na swoje pytanie:

- Madison Evans. – gdy tylko to usłyszała, otworzyła szeroko oczy i nic nie mówiąc gestem zaprosiła mnie do środka. Nie czekając na moją reakcję sama udała się do salonu. Wszedłem więc i zamknąłem za sobą drzwi. Nina już siedziała na fotelu z podkulonymi nogami i głową opartą o swoje kolana.

- Usiądź. – zwróciła się do mnie. Wykonałem jej polecenie i utkwiłem w niej wzrok. Czekałem na to, co ma mi do powiedzenia. Ona jednak milczała i intensywnie wpatrywała się w dywan.

- Więc wyjaśnisz mi, co miało miejsce niecałe 7 lat temu? – zacząłem, nie mogąc wytrzymać panującej między nami ciszy. Wtedy Nina wreszcie się na mnie spojrzała. W jej oczach widziałem smutek.

- Nawet nie wiesz, jak teraz żałuję, że postąpiłam tak a nie inaczej. – powiedziała. Nic nie mówiłem, czekając aż skończy swoją wersję historii. – Praktycznie od zawsze byłam w tobie zakochana. Teraz mogę to powiedzieć, bo po tylu latach to uczucie zniknęło. Ale wtedy, gdy Madison się tu sprowadziła, byłam strasznie zazdrosna. No wiesz, była w tym samym wieku i chociaż ładna, to nie ładniejsza, a ty od razu jak ją zobaczyłeś, zagadałeś do niej, podczas gdy na mnie nigdy nie zwróciłeś uwagi. Chociaż ja mieszkałam tu od urodzenia. Byłam naprawdę wkurzona. – kontynuowała głosem nie wyrażającym żadnych emocji. – Pomyślałam sobie, że jeśli zostanę jej przyjaciółką, to może wtedy udałoby mi się zbliżyć do ciebie. Na początku byłam zadowolona, bo zapamiętałeś moje imię i zacząłeś mówić mi cześć, ale na tym się skończyło. Patrzyłam za to, jak powoli twoja przyjaźń z Madison przeradzała się w coś większego. Kiedy staliście się parą, myślałam, że zwariuję! A potem TO się stało… - urwała, prawie płacząc.

- Co się stało? – nie wytrzymałem i zapytałem. Spojrzała na mnie i bez słowa wstała i wyszła. Siedziałem zdezorientowany i nie wiedziałem, czy czasem też sobie nie pójść. Jednak po chwili wróciła, niosąc plik kopert przewiązanych taśmą. Usiadła obok mnie na kanapie i podała mi koperty. Popatrzyłem na adresata i szerzej otworzyłem oczy. Tam było moje nazwisko! A to pewnie te listy, które pisała Madi! Nina szybko potwierdziła moje przypuszczenia.

- Tutaj dowiesz się wszystkiego. Kiedy Madison była w szpitalu, prosiła mnie, żebym ci je dostarczała, ale pomyślałam, że jeśli tego nie zrobię, to szybko o niej zapomnisz i wtedy będę miała u ciebie jakieś szanse. Jednak pomyliłam się. Przez to stałeś się przybity i nie miałeś ochoty na rozmowę z nikim, a już na pewno nie ze mną. A ona wyjechała wcale nie w lepszym stanie, niż ty. Jak zrozumiałam swój błąd, było już za późno… Jedyne, co mogę, to powiedzieć: Logan, bardzo mi przykro. – chociaż słowa trochę oklepane, to w jej oczach zobaczyłem, że na serio żałuje.

- No cóż… Czasu już nie cofniesz, ale… ale nie wiem, czy tak łatwo da się zapomnieć o wszystkim. – powiedziałem. Pokiwała ze zrozumieniem głową, po czym pożegnaliśmy się i ruszyłem w stronę parku, gdzie bawiły się dziewczynki. Zrobiło się już późno, więc pora wracać do domu. Wtedy na spokojnie będę mógł przeczytać listy od Madison.

- Presley! – krzyknąłem, gdy tylko znalazłem się na placu zabaw. Od razu obie znalazły się przy mnie.

- Słucham? – zapytała.

- Musimy wracać do domu. Pożegnaj się z Melody. – odpowiedziałem. Na to posmutniały, a moja siostra odezwała się słodkim głosikiem:

- A może Mel u mnie nocować? – zrobiła minę kotka za Shreka. Po chwili Melody się do niej przyłączyła. Długo nie mogłem oponować.

- No dobra. – powiedziałem w końcu. Po piskach i krzykach kazałem małej Evans pójść do domu i zapytać mamy, czy może spać u nas. No i musi wziąć ciuchy na zmianę i piżamę. Dziewczynka szybko pobiegła wykonać moje polecenie i zaraz wróciła z torbą w ręku.

- Mamusia pozwoliła i położyła się spać, bo rozbolała ją głowa. – oznajmiła. Kiedy tylko dotarliśmy do domu, pobiegłem do mojego pokoju, aby w spokoju zająć się czytaniem. W tych listach Madison opisywała wszystko, co jej się stało… Już po pierwszej kopercie byłem tak wstrząśnięty, że opadłem na podłogę, a po moich policzkach zaczęły spływać łzy.

- Boże, co ona musiała przeżywać! – szeptałem do siebie i wyrzucałem sobie, że wypuściłem ją samą wtedy ode mnie. – To wszystko była moja wina! – dołowałem się. Zacząłem czytać resztę listów, po których już całkiem się rozkleiłem.

***

Szłam ścieżką małego lasku. Było ciemno, gdyż dawno zaszło słońce. Myślałam o Loganie. Chyba naprawdę go kocham… Nigdy nie czułam czegoś takiego. W pewnej chwili zza drzewa wyszedł Tom. Przestraszyłam się, ale niczego nie dałam po sobie poznać. Zagrodził mi drogę, więc zatrzymałam się i powiedziałam:

- Czego ode mnie chcesz? Moja mama powiedziała ci wszystko. Teraz odwal się od nas i nie pokazuj się nam więcej na oczy! – to ostatnie krzyknęłam. On tylko uśmiechnął się i podszedł bliżej do mnie, na co automatycznie się cofnęłam.

- Nie martw się. Już więcej mnie nie zobaczysz. Chcę tylko wyrównać rachunki i znikam. – cały czas się szczerzył i przybliżał, a ja odsuwałam się.

- O co ci chodzi? – zapytałam, ale nie uzyskałam żadnej odpowiedzi. – Czego chcesz?! – krzyknęłam i zaczęłam biec w kierunku domu Logana. Tam miałam najbliżej i miałam nadzieję, że zdążę dobiec na czas, chociaż to dosyć daleko. Niestety Tom pod wieloma względami miał nade mną przewagę, więc szybko mnie dogonił.

- A teraz pożałujesz, że wygadałaś się swojej „kochanej” mamusi. – syknął. Przyparł mnie do drzewa, żebym nie mogła się wyrwać.

- Ale ja nic jej nie powiedziałam! – zaprzeczyłam z łzami w oczach.

- Kłamiesz! – wrzasnął i uderzył mnie z taką siłą, że upadłam na ziemię. Myślałam, że rozerwał mi pół twarzy! Zanim zdążyłam się podnieść, on usiadł mi na brzuchu, co spowodowało, że z trudem mogłam oddychać. Nie dałam rady krzyczeć, bo zaczęłam się dusić. Tom natomiast rozerwał mi bluzkę i zaczął zsuwać dżinsy. Ja nie miałam siły, żeby go powstrzymać. Modliłam się tylko o to, abym straciła przytomność jak najszybciej i nie zobaczyła ani nie poczuła tego, co ten typ chciał mi zrobić. Jednak i tym razem moje życzenie się nie spełniło…

***

Nie mogłem dłużej wytrzymać. Zaraz po przeczytaniu listów wybiegłem z domu i ruszyłem do Madison. Bardzo szybko dotarłem na miejsce i zapukałem do drzwi. Już miałem pukać drugi raz, kiedy usłyszałem jej krzyk. Bez zastanowienia wpadłem do środka i skierowałem się do sypialni Madi. To co zobaczyłem, było straszne. Dziewczyna wiła się na łóżku, a jej twarz wykrzywiała się z bólu i strachu. Krzyczała tak przeraźliwie, że aż włos się jeżył na głowie. Bez zastanowienia podszedłem do niej i usiadłem na łóżku, potrząsając ją za ramiona i powtarzając nieustannie jej imię. Jednak ona się nie budziła. Przytuliłem Madison do siebie i zacząłem głaskać po głowie. To zadziałało. Po chwili uspokoiła się i przestała krzyczeć, a potem się obudziła. Już chciałem się odsunąć, kiedy ona nagle wtuliła się we mnie mocniej. Siedzieliśmy tak z 2 minuty, aż oddech dziewczyny stał się równomierny. Wtedy delikatnie wyswobodziła się z uścisku, wstała i podeszła do okna. Oparła się rękoma o parapet i spuściła głowę.

- Możesz mi opowiedzieć, co ci się śniło. Będzie ci lżej. – zaproponowałem po dłużącej się ciszy.

- Stare wspomnienie. – szepnęła. – A ty co tu robisz? Jest… - spojrzała na zegar przy łóżku. – … 2 w nocy. – dokończyła.

- Musiałem przyjść. Chciałbym coś wyjaśnić. – powiedziałem.

- A co ty masz do wyjaśniania? – zdziwiła się.

- Tylko proszę cię, nie przerywaj mi. – gdy nie usłyszałem sprzeciwu, kontynuowałem. – Wtedy, 7 lat temu, nie miałem o niczym pojęcia. – widziałem, że spięła wszystkie mięśnie. – Nie dostałem żadnych listów. Okazało się, że Nina specjalnie nie dostarczała mi ich. – czekałem na jej reakcję na te słowa, ale nie wydawała się zaskoczona. – I naprawdę żałuję, bo to wszystko moja wina. – ściszyłem głos, mówiąc to. Madison natychmiast odwróciła się w moją stronę.

- Twoja wina?! Niby dlaczego?! To nie ty czaiłeś się na mnie w lesie i to nie ty mnie napadłeś! To nie ty sprawiłeś mi ból, którego nie zapomnę do końca życia i to nie przez ciebie zaszłam w ciążę! Nie zrobiłeś żadnej z tych rzeczy, więc czemu mówisz, że to twoja wina! – była bardzo zdenerwowana. W ciszy czekała na moją odpowiedź.

- Gdybym wtedy nie pozwolił ci samej wracać, nic by się nie zdarzyło! Byłem taki głupi! Jak mogłem wypuścić cię z mojego domu nocą, wiedząc, że musisz iść spory kawał do siebie! I to jeszcze przez ten cholerny las! Nigdy sobie tego nie wybaczę! Nigdy! – popatrzyłem na nią. Zawsze rozumieliśmy się bez słów i tym razem również wiedziała, czego potrzebowałem. Wahała się chwilę, ale wreszcie podeszła do mnie, spojrzała w oczy i przytuliła. Objąłem ją, bojąc się, że to tylko sen i niedługo się obudzę, a przy mnie nie będzie dziewczyny, którą kocham.

- Nie możesz siebie za to winić. W końcu skoro chciał zemsty, to i tak by to zrobił, niekoniecznie tamtego dnia. – starała się mnie pocieszyć, chociaż jej samej trudno było o tym mówić. Postanowiłem być z nią w 100% szczery.

- Kocham cię. – wyszeptałem. Ona jakby zdrętwiała w moich ramionach. Szybko odsunęła się i chciała pobiec do łazienki, ale przejrzałem ją i zagrodziłem drogę.

- Czemu uciekasz? – zapytałem. Nie odpowiedziała. Wpatrywała się w podłogę. – Jeśli chcesz, żebym poszedł, to wystarczy, że powiesz : „Logan, nie kocham cię” i znikam. – powiedziałem. Madison usiadła na łóżku.

- Nie wierzę, że to prawda, a wiesz dlaczego? Bo nie widzieliśmy się ponad 6 lat, a do tego jest jeszcze Melody. Niby kim ja dla ciebie jestem? – spytała, a ja bez chwili zastanowienia i bez zająknięcia odpowiedziałem, powoli do niej podchodząc:

- Jesteś dla mnie wszystkim. Kocham całą ciebie. I oczy, w których tonę, i usta, których pragnę. Potrzebuję cię jak powietrza, bo jesteś całym moim światem. Zawsze pamiętałem o Tobie, chociaż nie wiedziałem, gdzie jesteś. Ale choćbyś była na końcu świata, nie zapomniałbym nigdy. Od naszego pierwszego spotkania zawładnęłaś moim sercem, w którym jest miejsce tylko i wyłącznie dla ciebie. Ciebie i Melody, którą pokochałem od pierwszego wejrzenia. Najwidoczniej urok osobisty odziedziczyła po mamie. – byłem już tak blisko, że mógłbym ją dotknąć, ale powstrzymywałem się resztką sił. Madison jakby zamyśliła się, a ja cierpliwie czekałem na jej reakcję. Wreszcie powoli podniosła głowę i popatrzyła na mnie. Gdy nasze spojrzenia się spotkały, ona uśmiechnęła się i wstała. Nie czekając dłużej wziąłem ją w ramiona i mocno przytuliłem. Z ulgą stwierdziłem, że mury, którymi się otaczała, właśnie runęły. Bez oporów odwzajemniła uścisk.

- Kocham cię, zawsze kochałem i będę kochał. Wiesz to, prawda? – zapytałem.

- Wiem. – odparła. – I… ja też cię kocham. – dodała po chwili. W tym momencie byłem najszczęśliwszy na świecie. Wreszcie to powiedziała! Pod wpływem jakiegoś nagłego impulsu podniosłem jej głowę i pocałowałem ją. Jednak szybko się opamiętałem i odsunąłem. Spojrzałem na nią niepewnie i przepraszająco. Nie miałem pojęcia co się teraz stanie. Najbardziej bałem się, że odepchnie mnie i ponownie odgrodzi się murem. Ale tego co NAPRAWDĘ się stało, nigdy bym nie przypuszczał. No, może w marzeniach… Otóż Madison posłała mi najpiękniejszy ze swoich uśmiechów, złapała za moją koszulkę i przyciągnęła do siebie, całując w usta. Objąłem ją i odwzajemniałem pocałunki. Wiedziałem już, że wszystko będzie dobrze.

- Kiedyś napisałem piosenkę, z myślą o tobie. – powiedziałem, gdy oderwaliśmy się od siebie.

- Serio? – ucieszyła się. – Zaśpiewaj. -  zażądała.

- A masz jeszcze gitarę?

- Oczywiście! – odpowiedziała i podeszła do szafy, z której wyciągnęła wspomniany przedmiot i podała mi, a ja zacząłem grać „Worldwide”:


Czekaj zanim cokolwiek powiesz, powiedz jak ci minął dzień?
Bo brakowało mi ciebie.
Przy mnie, tak.
Czy cię obudziłem? Jeśli tak to przepraszam ale nie mogłem spać.
Bo w twoim głosie jest coś co mnie uspokaja.
Ref.:
Ja nigdy przenigdy ( nigdy nie jest tak daleko jak ci się wydaje )
Wkrótce będziemy razem
Będziemy w tym samym miejscu w, którym się rozstaliśmy
Paryż, Londyn, Tokio
Tam mam tylko jedną rzecz do zrobienia
( Powiedzieć ci dobranoc przez telefon każdej nocy )
I trudno mi się znów żegnać ale
Kochanie, to nie potrwa długo
Jesteś tą, na którą czekam.
( Powiedzieć ci przez telefon dobranoc każdej nocy )

Kochanie będę o tobie myślał
Na całym świecie
Na całym świecie
Na całym świecie
Kochanie będę o tobie myślał
Na całym świecie
Na całym świecie
Na całym świecie
Kochanie, będę o tobie myślał.

Tak, może i spotkam miliony ładnych dziewczyn, które znają moje imię, ale ty się nie martw
Bo moje serce należy do ciebie.
To nie jest łatwe takie jeżdżenie z miasta do miasta
Po prostu wstań i idź
Ale przedstawienie musi trwać, a ja potrzebuję ciebie

żeby być silnym.
Ref.:

Ja nigdy przenigdy ( nigdy nie jest tak daleko jak ci się wydaje )
Wkrótce będziemy razem
Będziemy w tym samym miejscu w, którym się rozstaliśmy
Paryż, Londyn, Tokio
Tam mam tylko jedną rzecz do zrobienia
( Powiedzieć ci dobranoc przez telefon każdej nocy )
I trudno mi się znów żegnać ale
Kochanie, to nie potrwa długo
Jesteś tą, na którą czekam.
( Powiedzieć ci przez telefon dobranoc każdej nocy )

Kochanie będę o tobie myślał
Na całym świecie
Na całym świecie
Na całym świecie
Kochanie będę o tobie myślał
Na całym świecie
Na całym świecie
Na całym świecie
Kochanie, będę o tobie myślał.

Och, gdziekolwiek mnie porwie wiatr
Nadal jesteś jedyną dziewczyną, o której myślę
Nie, na całym świecie nie ma nikogo lepszego
Dlatego gdziekolwiek na świecie byś nie była pamiętaj o tym
Zawsze pamiętaj, że jesteś moja
Ref.:

Ja nigdy przenigdy ( nigdy nie jest tak daleko jak ci się wydaje )
Wkrótce będziemy razem
Będziemy w tym samym miejscu w, którym się rozstaliśmy
Paryż, Londyn, Tokio
Tam mam tylko jedną rzecz do zrobienia
( Powiedzieć ci dobranoc przez telefon każdej nocy )
I trudno mi się znów żegnać ale
Kochanie, to nie potrwa długo
Jesteś tą, na którą czekam.
( Powiedzieć ci przez telefon dobranoc każdej nocy )

Kochanie będę o tobie myślał
Na całym świecie
Na całym świecie
Na całym świecie
Kochanie będę o tobie myślał
Na całym świecie
Na całym świecie
Na całym świecie
Kochanie, będę o tobie myślał.

                 Tak, może i spotkam miliony ładnych dziewczyn, które znają moje imię Ale ty się nie martw
Bo moje serce należy do ciebie

Kiedy skończyłem, Madi z łzami w oczach podeszła do mnie i złożyła na moich ustach gorący pocałunek. Kiedy chwilę później siedzieliśmy objęci i rozmawialiśmy o wszystkim, wpadłem na pewien pomysł.

- Mam dla ciebie propozycję. – zagadnąłem.

- Jaką? – zapytała, zerkając na mnie z ciekawością. To była moja Madison – z błyskiem w oku i radością wymalowaną na twarzy.

- Zamieszkajcie ze mną. – zaproponowałem. Ona szeroko otworzyła oczy i zaczęła mini przesłuchanie.

- Gdzie?

- W Los Angeles.

- Skąd się tam wziąłeś? – zdziwiła się.

- Tam pracuję.

- A czym się zajmujesz?

- Gram w zespole i w serialu.

- Jakim?

- Big Time Rush.

- Z kim?

- Z trójką przyjaciół.

- A… - już chciała zadać kolejne pytanie, ale ja wyprzedziłem:

- Koniec przesłuchania, kiedyś ci o tym wszystkim opowiem, ale teraz mamy ważniejsze sprawy na głowie. – zakończyłem jej wywiad. – To co ty na moją propozycję?

- Niby kiedy miałybyśmy się przeprowadzić? – chyba bardzo lubi zadawać pytania…

- Jak najszybciej! Dzisiaj, jutro…

- Dzisiaj?! – przerwała mi.

- No tak. W końcu jest już po trzeciej w nocy. Wystarczy się spakować i wieczorem możemy lecieć do L.A.

- A czy ja powiedziałam, że się zgadzam? – kiedy to mówiła, serce mi stanęło. Jeśli ja będę w Mieście Aniołów, a ona zostanie tu, w Teksasie, to widywać się będziemy sporadycznie, a tego bym nie zniósł! Popatrzyłem na nią przestraszony i czekałem, co odpowie. Minę miała poważną, więc oczekiwałem najgorszego. Nagle jednak na jej twarzy pojawił się mega uśmiech.

- Pomożesz mi się pakować? – zapytała. Czułem się, jakbym dostał skrzydeł! Wziąłem ją na ręce i zakręciłem dookoła.

- Co robisz?! Postaw mnie wariacie! – krzyknęła ze śmiechem i objęła mnie za szyję, żeby nie spaść. Zatrzymałem się i pocałowałem Madison. Teraz już wszystko będzie dobrze!

***

Logan spał tej nocy u mnie. Nie chcieliśmy się rozstawać. Kiedy tylko wstaliśmy i zjedliśmy śniadanie, zabraliśmy się za pakowanie. Melody miała przyjść dopiero po szkole. Wiedziała już o naszych planach i cieszyła się, że zamieszkamy w słonecznej Kalifornii i to z Hendersonem. Ze wszystkim wyrobiliśmy się na 16, a lot mieliśmy o 19. Braliśmy ze sobą tylko najpotrzebniejsze rzeczy, a reszta miała przyjechać samochodem do przeprowadzek. Punkt 18.45 byliśmy na lotnisku. Pożegnaliśmy się z rodzicami Logana i z Presley, po czym ruszyliśmy do samolotu. Mel usiadła przy oknie, ja w środku, a Logi obok mnie.

- I co teraz będzie? – zapytałam po raz enty chłopaka.

- Zamieszkacie ze mną i będziemy żyli długo i szczęśliwie. – odpowiedział. – A może kiedyś zostaniesz panią Henderson… - dodał ciszej i zerknął na mnie. Ja tylko uśmiechnęłam się i pocałowałam go. Następnie wtuliłam się w niego i starałam się zasnąć. Wreszcie, pierwszy raz od dawna ( a ściślej mówiąc od jakichś 7 lat), poczułam się naprawdę bezpiecznie. Wycierpiałam w życiu dużo, ale dla takiego finału warto było. J

 

3 komentarze:

  1. OMG, jaka extra jednorazówka, jak też chcę mieć taki talent.... normalnie się poryczałam ... to było takie cudowne :) rzadko się zdarzają tacy faceci jak Logan... pięknie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Znów przeczytałam tą jednorazówkę i się popłakałam :( Bożeee.. Ona jest taka śliczna *___*

    OdpowiedzUsuń
  3. 24 yrs old Community Outreach Specialist Aarika Govan, hailing from Alexandria enjoys watching movies like Melancholia and Creative writing. Took a trip to Historic Town of Goslar and drives a Ferrari 400 Superamerica. kliknij tutaj, aby przesledzic

    OdpowiedzUsuń