Hejka! I jak tam? Przeżyliście jakoś koniec świata?? Ja chyba jeszcze żyję... xD No i z tej okazji mamy nowy rozdział. Chyba go troszkę schrzaniłam, ale nie mnie to oceniać. Zapraszam i dziękuję za wszytskie wejścia i komentarze. Kocham każdego czytelnika!! ♥
Rozdział 16
{- Witam. Tutaj dr Chrzanowska. Przepraszam, że dzwonię o tej porze, ale
ta sprawa nie może czekać. – usłyszałam jakąś kobietę, mówiącą po polsku…}
- Można wiedzieć kim pani jest? – zapytałam, nic nie rozumiejąc.
- To chyba nie jest rozmowa na telefon. Czy jest możliwość, żeby pani
przyleciała jak najszybciej do Polski?
- Ehmm.. Myślę, że to raczej nie jest duży problem. – odpowiedziałam
niepewnie. – Ale skąd pani wie, że
jestem za granicą? – zaczaiłam, że przecież tylko rodzina wie, iż
wyjechałam.
- Pani siostra, Karolina, mi powiedziała.
- Że co? – to wszystko było nieznośne! Nie miałam pojęcia, co się
dzieje!
- Teraz najważniejsze jest, aby jak najszybciej pani przyleciała. Proszę
udać się na ul. Warskiego 25. – poinstruowała mnie.
- Dobrzeee..
- W takim razie do zobaczenia. Niech na miejscu zapyta pani o mnie.
- Do widzenia. – rozłączyłam się szybko i zaczęłam zastanawiać się
nad całą tą sytuacją. Po jakimś czasie ocknęłam się i sięgnęłam po laptopa.
Sprawdziłam, kiedy jest najbliższy lot do Polski. Był dość szybko. Spojrzałam
na zegar – 21.56. Czyli mam jakieś 2 godziny, żeby wyszykować się i zdążyć na
samolot. Nie czekając ani chwili dłużej wyciągnęłam spod łóżka torbę i włożyłam
do niej kilka wyłącznie najpotrzebniejszych rzeczy. Przebrałam się i
zadzwoniłam po taksówkę. Napisałam na szybkiego list z wyjaśnieniem dla
dziewczyn i chłopaków. Zdążyłam zawiesić go na lodówce, kiedy usłyszałam
klakson taksówki. Wzięłam do ręki torbę i zamykając za sobą drzwi wsiadłam do
auta. Na lotnisko dojechałam po pół godzinie. Kiedy już zajęłam swoje miejsce w
samolocie, postanowiłam się zdrzemnąć. Lot trwa 9 godzin, czyli w LA będzie już
rano, a w Polsce jakaś 18, kiedy dolecę. Teraz mogę już tylko czekać na
lądowanie…
*9 godzin później*
Wreszcie znalazłam się z powrotem
na ziemi. Mieszkam całe życie w tym mieście, ale nie wiedziałam w tej chwili,
co jest na ulicy Warskiego 25. Postanowiłam nie mieć niespodzianki, więc
zapytałam o to przechodzącą kobietę.
- Tam jest szpital! – odpowiedziała pewnie i odeszła, a ja czułam się
tak, jakbym wrosła w ziemię. Szpital?! Co tam robiła Karolina?! Co się stało?!
I dlaczego ta babka, która do mnie dzwoniła, twierdziła, że to nie na telefon?!
Nie znajdując odpowiedzi na te wszystkie pytania ruszyłam biegiem w stronę
miejsca. Trzymając się za brzuch (przez kolkę) podeszłam do recepcji i
zapytałam o tę całą Chrzanowską.
- Pierwsze piętro, gabinet nr 10. – poinformowała mnie pielęgniarka.
Znalazłszy właściwy gabinet zapukałam i szybko wtargnęłam raczej niż weszłam do
środka.
- Pani Zuzanna jak mniemam. – zwróciła się do mnie, zerkając znad
papierów.
- Skąd pani wie? – zdziwiłam się.
- Jest pani podobna do siostry. – uśmiechnęła się.
- Gdzie ona jest? Czy coś jej się stało? A rodzice? Co z nimi? –
zadawałam pytania jak nakręcona.
- Spokojnie. Karolina jest na oddziale dziecięcym. Jest troszkę
poobijana, ale to nic poważnego. – odparła.
- A rodzice? – ponowiłam pytanie. Nic nie odpowiedziała. – Co z nimi? – nagle zaschło mi w gardle
i spierzchły mi usta, przez co ledwo dałam radę to powiedzieć. Lekarka
spojrzała na mnie i udzieliła mi odpowiedzi. Zbladłam na jej słowa. Machinalnie
powoli podniosłam się i wyszłam z gabinetu. Znalazłam salę, gdzie leżała
Karolina. Cicho otworzyłam drzwi i zajrzałam do środka. Siedziała na łóżku i gapiła
się bezsensownie na zgaszony telewizor. Wślizgnęłam się do środka i
przybliżyłam się do niej. Usiadłam przy siostrze, ale nawet wtedy nie zwróciła
na mnie uwagi. Zauważyłam zdjęcie w ramce przy łóżku. Byli na nim nasi rodzice.
Momentalnie moje oczy zaszły łzami. Pociągnęłam nosem i właśnie wtedy Karolinka
zwróciła swoją głowę w moją stronę. Spojrzałyśmy na siebie i wybuchając płaczem
wpadłyśmy sobie w ramiona. To co, że zawsze się kłócimy i dogryzamy sobie
nawzajem. Teraz, kiedy zostałyśmy same, musimy się wspierać…
***
Leniwie przeciągnęłam się i
podniosłam. Zerknęłam na zegar – była 8.24. Przebrałam się i zeszłam na dół na
śniadanie. Wszyscy jeszcze spali. Miałam ochotę na płatki, więc wsypałam je do
miseczki i podeszłam do lodówki, aby wyciągnąć mleko. Gdy chciałam je odstawić
z powrotem, zauważyłam jakąś karteczkę. Wzięłam ją do ręki i zaczęłam czytać.
- Że co?! – krzyknęłam, kiedy
skończyłam. Upuściłam karton, a w rezultacie mleko rozlało się po całej kuchni.
Przeklęłam pod nosem, ale nie przejęłam się tym teraz. Poleciałam do pokoju
Zuzy i bez pukania weszłam do środka. Pusto. Zrezygnowana wróciłam na dół i
zabrałam się za sprzątanie. Niestety nie było w domu drugiego kartonu mleczka,
więc zjadłam suche płatki J Po jakimś czasie
dołączył do mnie Kendall.
- Hej Jula. – przywitał się.
- Hej. – odparłam.
- Czemu tu tak śmierdzi mlekiem?
– spytał po chwili, krzywiąc się trochę.
- Nie mam pojęcia. To na razie! –
odpowiedziałam i szybko wyszłam z pomieszczenia. Kiedy byłam już u siebie w
pokoju, złapałam za telefon i spróbowałam zadzwonić do Zuzi.
- Oczywiście! Wyłączony! –
burknęłam i rzuciłam telefon na łóżko. Oby odezwała się jak najszybciej…
***
- Nie mam pojęcia. To na razie! –
odpowiedziała i prawie wybiegła z kuchni.
- Dziwne…
- Co? – zapytał Logan, wchodząc.
- Nie ważne. – uciąłem.
- A co to jest? – spytał
Henderson, biorąc do ręki jakąś kartkę, leżącą na blacie.
- Nie wiem. Nie widziałem tego. –
zajrzałem mu przez ramię, żeby sprawdzić, kto to napisał. Zerknąłem na podpis.
„Zuza”?! Wyrwałem mu liścik i zacząłem czytać. Nie mogłem uwierzyć w to, co tam
pisało! Wyjechała?! Nawet nie podała konkretnego powodu! Oddałem kartkę
Loganowi i wchodząc po schodach, wykręcałem już numer dziewczyny. Niestety
wyłączyła telefon, a jej sypialnia była pusta. Czyli to prawda… Usiadłem
zrezygnowany na jej łóżku. Mam przynajmniej nadzieję, że wróci.. Ale dlaczego
się nie pożegnała?! Tego nie mogę zrozumieć.
***
Kiedy obie się uspokoiłyśmy,
odsunęłam siostrę delikatnie od siebie i spojrzałam na nią.
- Co teraz z nami będzie? – spytała, jeszcze trochę łkając.
- Nie martw się. Ja się wszystkim zajmę.
- A co będzie ze mną? Ty już jesteś pełnoletnia, ale ja… - urwała. – Ja nie chcę trafić do domu dziecka. –
dokończyła łamiącym się głosem. Założyłam jej włosy za ucho i pogłaskałam ją po
policzku.
- I nie trafisz. Nie pozwolę na to. – odparłam. Przyciągnęłam ją do
siebie i mocno przytuliłam. – Nie
uwolnisz się ode mnie tak prędko. – zażartowałam, żeby trochę rozładować
napięcie. Karolina uśmiechnęła się. Słabo, ale jednak.
- Przepraszam, że przeszkadzam, ale można panią na chwilkę prosić? –
do sali weszła dr Chrzanowska.
- Już idę. – powiedziałam, odsuwając się od Kars. – Zaraz wracam. – zwróciłam się do niej i
wyszłam, kierując się do gabinetu nr 10.
- Zanim pani zacznie… - uprzedziłam lekarkę, siadając w fotelu
naprzeciwko. - … chciałabym wiedzieć,
ile czasu jeszcze moja siostra zostanie w szpitalu. Kiedy mogę ją zabrać?
- Właśnie o tym chciałam porozmawiać. Nie może pani przejąć opieki nad
siostrą. – odparła, a ja momentalnie się wyprostowałam.
- Jak to nie mogę?! Dlaczego niby?! To moja siostra! – wybuchłam.
- Rozumiem, ale nie ma pani prawa tego zrobić. Nie jest pani jej prawnym
opiekunem. Karolina zostanie umieszczona w domu dziecka. – jej słowa
dosłownie mnie poraziły.
- Aha. Czyli ja nie mogę zaopiekować się własną siostrą, a jacyś obcy
ludzie mogą?! Nie pozwolę na to! Nie zabierzecie mi siostry i nie zamkniecie
jej w jakimś sierocińcu! Ona się załamie, jeśli do tego dojdzie! Nie pozwolę na
to! – teraz już stałam i miotałam się po gabinecie podczas całej tej
tyrady.
- Wiem, co pani czuje, ale nie jest pani jej prawnym opiekunem. –
uparcie stawiała na swoim.
- Właśnie nic pani nie rozumie! – coraz bardziej byłam wyprowadzona z równowagi. – A to, że jej prawni opiekunowie nie żyją, to nie jej wina.
– dodałam ciszej. Przełknęłam gulę, którą nagle poczułam w gardle i mówiłam
dalej. – Nie możecie, nie macie prawa
unieszczęśliwiać jej jeszcze bardziej. Nie macie prawa! To tak, jakbyście
kopali leżącego, a nawet gorzej. To tylko dziecko. Niczemu nie jest winna i nie
może ponieść kary za to, co się stało. Bo dla niej to właśnie byłaby kara. Musi
być jakiś sposób, żeby uniknąć tego cholernego domu dziecka. Jeśli jest coś, co
mogę zrobić, proszę mi to powiedzieć. – zażądałam, siadając ponownie.
- Tylko jedna osoba może opiekować się nieletnią – jej prawny opiekun. – powiedziała.
- W takim razie chcę zostać prawnym opiekunem Karoliny. –
zawyrokowałam bez najmniejszego zastanowienia, prostując się na fotelu.
- Jest pani pewna? – spytała dr Chrzanowska.
- Jak nigdy niczego. Zrobię wszystko dla mojej siostrzyczki. –
odparłam. Jak to dziwnie brzmi w moich ustach! Nie podejrzewałam, że
kiedykolwiek powiem coś takiego o Karolince. Ani że kiedyś nazwę ją „moją
siostrzyczką”. Nigdy nie zastanawiałam się dłużej nad naszymi relacjami, a
teraz momentalnie stała się dla mnie najważniejsza na świecie.
- W takim razie proszę skontaktować się z tym prawnikiem. On pani pomoże.
– uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie i podała wizytówkę. Ten facet nazywał się
Robert Milczek. Podziękowałam jej i wyszłam. Usiadłam na jednym z wielu pustych
krzeseł i wybrałam numer tego gościa.
- Robert Milczek, słucham? – odebrał po drugim sygnale.
- Dzień dobry. Nazywam się Zuzanna Krzemińska.
- Bardzo dobrze, że pani dzwoni. Byłem prawnikiem pani rodziców. Musimy
spotkać się w celu zapoznania się z testamentem. – powiedział.
- Dobrze. A pasuje panu teraz? Chciałabym mieć to jak najszybciej za
sobą.
- W porządku. Niech pani przyjedzie na ul. Zieloną 6. Tam znajduje się
moja kancelaria.
- Do zobaczenia. – rozłączyłam się i zajrzałam jeszcze do Karoliny,
uprzedzić ją, że wychodzę na chwilę. Po pięciu minutach byłam na miejscu.
- Pan Milczek już czeka. – zwróciła się do mnie sekretarka, gdy tylko
weszłam do budynku. Nawet się nie przedstawiłam! Weszłam do gabinetu i podałam
rękę prawnikowi. Od razu przeszedł do rzeczy.
- Żeby jak najszybciej to załatwić, proszę teraz zapoznać się z treścią
testamentu państwa Krzemińskich. – po tych słowach miałam ochotę się
rozpłakać, ale postanowiłam, że będę silna. Facet podał mi testament, który
bardzo szybko przeczytałam. Wynikało z niego, iż cały dorobek życia rodziców dzielą
na pół między mnie i Karolinę, tyle że aż do uzyskania jej pełnoletności jej
częścią majątku zarządza opiekun prawny. Oddałam mu kartkę.
- A ile w całości wynosi ten „majątek” rodziców? – zapytałam.
- Dokładnie… - zerknął na jakieś dokumenty. – 12 300 550 euro. – dokończył, a ja aż się zakrztusiłam
powietrzem.
- ILE?! – nie mogłam uwierzyć! Niby skąd oni mieliby taka kasę!
- 12 300 550 euro. – powtórzył. – Plus dom i domek nad jeziorem. – dodał. Oczy mi prawie na wierzch
wyszły. – Pani rodzice dużo inwestowali.
– wyjaśnił.
- No dobrze. – próbowałam się uspokoić po szoku, którego doznałam. – Ale ja mam do pana jeszcze jedną sprawę.
- Słucham. – oparł się wygodnie i spojrzał na mnie z uwagą.
- Chciałabym zostać prawnym opiekunem mojej siostry. – oznajmiłam.
Prawnik natychmiast wyciągnął w moją stronę jakieś dokumenty.
- Tak myślałem, że pani się zdecyduje i już wcześniej przygotowałem
wszystko, co jest potrzebne. Proszę tylko podpisać w tym miejscu. –
powiedział.
- I to na tyle? Będzie po sprawie? – zdziwiłam się, podpisując
natychmiast.
- Nie tak od razu. Odbędzie się jeszcze sprawa sądowa o przyznanie pani
praw do opieki nad nieletnią, ale myślę, że odbędzie się ona bardzo szybko i
przebiegnie bez powikłań. – uśmiechnął się pokrzepiająco. – O dniu rozprawy poinformuję panią
telefonicznie.
- Dziękuję bardzo. Jestem naprawdę wdzięczna. – wstając podałam mu
rękę, którą uścisnął. Wyszłam i udałam się ponownie do szpitala. W najbliższym
czasie mam zamiar każdą wolną chwilę spędzać przy Karolinie, żeby dotrzymać jej
towarzystwa. Mam nadzieję, że sprawy szybko się potoczą i już niedługo będziemy
na zawsze razem J
Jaki smutny rozdział.... :(
OdpowiedzUsuńStraszne, że rodzice Zuzy i Karoli nie żyja...
Pisz szybko nastepny bo jestem ciekawa dalszego obrotu spraw!!!!!
Wiesz, że Cię kocham xoxo
www.specialgirl.pinger.pl
Humoru to mi nie poprawiłaś. Rozdział cudny, ale trochę smutaśny. Szkoda mi Zuzy i Karolci:( czekam (NIECIERPLIWIE!!!!!!!) na nexta;*
OdpowiedzUsuńOjej, szkoda tych rodziców :( ale niezły spadek im zostawili, faktycznie o.O rozdział taki smutaśny ale bardzo fajny więc czekam na kolejny :**
OdpowiedzUsuńBłłłeeeeeee!!! Straszne to jest powaga no w rak młodym wieku rodziców stracić :(( Dużo kasy uuuu o_O
OdpowiedzUsuńRozdział smutaśny ale superowy
Czekam na nn, Wesołych Świąt i wpadnij na nowy rozdział ;**
O matko, współczuje im, mam nadzieję, że sąd przyzna Zuzie prawa do opieki nad Karoliną i będzie wszystko pięknie i dobrze. Czekam na nn :*
OdpowiedzUsuńJa jeszcze żyje xD To jest dobrze xDD
OdpowiedzUsuńOjej :( Szkoda rodziców :(( Będę ryyyyczeeeć.. ale to u mnie norma przecież jest.. Rozdział strasznie smutny, ale kocham twojego bloga <33
http://www.adussangelika.blogspot.com/2012/12/rozdzia-xxxv.html zapraszam <3
Usuńhttp://www.adussangelika.blogspot.com/2012/12/rozdzia-xxxvi.html zapraszam :)
UsuńO jejku współczuję dziewczyną.. :(
OdpowiedzUsuńNo ale miejmy nadzieję że będzie wszystko dobrze..
Ooo... jak Kendall się przejął.. między nimi coś będzie czuje to..! :D Czekam na nn:* <33
O jejuu, ale smutny ten rozdział :( Aż się popłakałam... Chociaż zakończenie było pozytywne. Ciekawe, czy Karola zamieszka z Zuzą u chłopców, czy zostaną w Polsce? (Mam nadzieję, że to pierwsze :D )
OdpowiedzUsuńI masz pisać NATYCHMIAST nowy rozdział! To rozkaz, prośba i groźba! Hahaha ;D
I jak mogłaś powiedzieć, że schrzaniłaś ten rozdział? jesteś jakaś nienormalna chyba, skoro tak sądzisz!!!
Rozdział po prostu cuuuudny (choć smutny) *_____*
PS.: jak mogłaś napisać, że Karola jest podobna do Zuzy, Jak? Hahahahaha ;D
:( Będę ryczeć s obiecałam sobie że nie będę płakać ;(;(
OdpowiedzUsuńLukas: pfff... baby
Lili: -,- nie jestem babą !!
Lukas: ee...jesteś?
Lili: nie ? jestem dzieckiem xdd Fuck Yeah ^^
Lukas:
Na serio...łezki mi napłynęły jak tak to czytałam :( strasznie mi szkoda Zuzy i Karoliny... i w sumie to ten majątek nie ma żadnego znaczenia jestem pewna że oddałyby wszystko łącznie z tymi pieniędzmi żeby tylko ich rodzice wrócili cali i zdrowi ;/ Na pewno przyznają jej opiekę nad Karolcią a wtedy będą mogły bezpiecznie wracać do L.A. no bo w sumie co je trzyma w Polsce ? ;/ a w USA ma takiego słodziutkiego blondaska *__* aww... który się nią zaopiekuje...nią i jej siostrzyczką :)
Świetny rozdział jak wszystkie...czekam z niecierpliwością na nexta ;)
ohh ,jak ja lubię tą Karolinkę ;D rozdział, jak zawsze, wspaaniały!!!! ty tak pięknie piszesz, ahh, jestem pełna zachwytu! ;**
OdpowiedzUsuńOby szybko uzyskała prawa do opieki nad Karolą ;C Boszz jak mi ich szkoda.. ale.. WOW! Ile kasy! ;O NO ale i może to dobrze, bo mają zabezpieczenie na przyszłość :) Niech Kendzio ten teletubiś jeden dowie się wszystkiego i przyjedzie ją wspieraaać <3 Koofam. ;* i czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńojoj przykro mi z powodu jej rodziców :( ale mam nadzieje że będzie super prawnym opiekunem dla młodej :)
OdpowiedzUsuńwow też bym się zdziwiła jakbym dostała taką sume po moich rodzicach xDDD i jeszcze domek xDD szkoda że tak nagle wyjechała i wgl że to się tak nagle stało ale mam nadzieje, i oby tak się stało xD, że jej się wszystko uda ;D waka waka eh eh :D
tooo czekam na nexxta ;D u mnie nowy rzdz ;*
Wow...ale dużo się działo..najpierw śmierć rodziców, a teraz bd miała rozprawę sądową co do Karolci o.O Myślę, że sąd da jej opiekę nad siostrą :) I niech zadzwoni do reszty, żeby się nie martwili o nią, a najlepiej do Kendzia ^ ^ Szkoda mi Zuzy i Karolci :( W taki sposób dowiedziały się o śmierci rodziców :( Rozdział super jest i taki smutny :( Czekam nn :*
OdpowiedzUsuńRozdział jest niesamowity!!!!
OdpowiedzUsuńSmutny troszkę, ale jest super!
JUż nie mogę się doczekać kiedy będzie po wszystkim i Zuza wróci do chłopaków!
Czekam na następny!!!
Nowy rozdział!
Usuńhttp://rainbow-4everbtr.blogspot.com/
fajny blog;)
OdpowiedzUsuńobserwujemy? http://poower-puff.blogspot.com/
Piękny rozdział<3
OdpowiedzUsuńBiedna Zuza :( Biedna Karolcia :( Ja mam nadzieję, że szybko się wszystko wyjaśni i wrócą obie do L.A. A Zuza rzuci się na Kendalla i będzie fajnie ^^ Czeeekam nn :*
OdpowiedzUsuńDziewczyny czy my musimy podobnie myśleć ?!? też chce będe pisać że moi rodzice zginą ! Ale tak się popłakłam :'( boski rozdział czekam na nn :D
OdpowiedzUsuńRaby, popłakałam się ;( Dlaczego? Dlaczeeeeeeeeegooooooooooooooo??? ;(;(;( Ty ZUA >.< No ale rozdział jest świetny ;p Mam nadzieję, że wszystko przebiegnie bez większych komplikacji i za niedługo obie wrócą do stanów ^^ Czekam na nn ;*
OdpowiedzUsuńWczoraj dodałam nowy rozdział na bloga po długiej nieobecności... Mam nadzieje, że wybaczysz mi oczekiwanie http://life-is-beautiful-but-difficult.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział !!!!!!! Dziś zaczęłam czytać twojego bloga i jest genialny !!!!!!!!!!!!!!!!!!! Kocham go ! Każdy rozdział jest cudny *.* . Czytałam już kilka blogów o BTR i żaden mi się nie spodobał, Tylko twój !! ♥♥♥♥♥ . Czekam niecierpliwie na kolejny cudny rozdział . ♥♥♥♥♥ Już nie mogę się doczekać *.* .
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;)) Mam nadzieję że zostanie jej prawnym opiekunem. Szkoda mi z powodu śmierci rodziców Zuzy i Karoli. Zapraszam do mnie na następny rozdział http://www.feel-the-power-alex.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPo strasznie długiej nieobecności, zapraszam na nowy, 124 rozdział na: http://coppernicana-btr.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńhttp://james-maslow-x-jessica-olson.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńzapraszam na nowość na: http://las-maravillas-del-futuro.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńjeżeli chcesz, wpadnij na całkiem coś nowego: http://skazani-na-siebie.blogspot.nl/ :))
Usuńkurcze dopiero teraz przeczytałam twój rozdział jest świetny! Czekam nn. :*
OdpowiedzUsuńPS. Jeśli chcesz wpadnij na mój blog juz drugi z info o BTR niedawno założony :) http://btrkapoland.blogspot.com/