czwartek, 20 września 2012

Rozdział 2

Na wstępie chciałabym wyjaśnić, że wypowiedzi po angielsku, kiedy piszę z perspektywy Zuzi, będą pogrubione!!!

Rozdział 2

- Ty… - odpowiedziała. Jej słowa zawisły w powietrzu. Obie z Gabi jak na zawołanie spoważniałyśmy. Popatrzyłyśmy na siebie nic nie rozumiejąc. „Jak to możliwe?” – pewnie każda z nas zadawała sobie teraz to pytanie. Wreszcie oprzytomniałam i skoczyłam w kierunku mojej kopertówki, którą brałam na kolację z Bartkiem. Tę kolację… „STOP!” – przywróciłam samą siebie do porządku i zaczęłam grzebać ręką w torebce, gdyż to do niej ostatnio wkładałam telefon. Niestety nie wyczułam urządzenia. Dziewczyny tępo wpatrywały się we mnie, nie wiedząc co robić. W końcu wkurzyłam się i wysypałam całą zawartość kopertówki na stół. Telefonu ani śladu… Tymczasem dźwięk dzwonka Agi ucichł, ale tylko na chwilę. Na wyświetlaczu znów pojawił się mój numer. Agnieszka spojrzała na mnie, a w jej oczach widziałam panikę pomieszaną z niedowierzaniem. Szybko przemyślałam całą sytuację i znalazłam tylko jedno rozwiązanie, które pomoże nam wszystko zrozumieć.

- Odbierz. – powiedziałam szeptem do Agi. Nie wiem dlaczego szeptem. Tak jakoś wyszło.

- Co? – chyba myślała, że się przesłyszała. – Nie mam zamiaru! – „krzyknęła” szeptem. Nic więcej nie mówiąc wyrwałam jej telefon z ręki i nacisnęłam zieloną słuchawkę.

- Halo? – zaczęłam niepewnie.

- Hej. Może to głupio zabrzmi, ale czy możesz pomóc mi skontaktować się z właścicielem telefonu, z którego dzwonię? – wyrzucił z siebie jednym tchem ktoś po drugiej stronie. Ma szczęście, że znam angielski!

- Przepraszam, ale można wiedzieć skąd masz mój telefon? – zapytałam.

- To twój? – w jego głosie było słychać niedowierzanie, ale i radość. Już wiedziałam, że to chłopak, mniej więcej w moim wieku. Miał bardzo miły głos…

- Tak. – przyznałam. – Ale nadal nie wiem skąd go masz. – zauważyłam.

- Już mówię. Wyszedłem sobie na spacer i znalazłem go na chodniku. Postanowiłem zwrócić, więc poradziłem się kolegów, a jeden z nich wpadł na pomysł, żeby zadzwonić pod ostatnie połączenie. No i tym sposobem połączyłem się z tym numerem. To też twój? – zapytał ciekawie.

- Nie. Ten jest mojej przyjaciółki. Akurat byłyśmy razem, kiedy zadzwoniłeś. – odpowiedziałam. – A tak właściwie, to z kim mam przyjemność? – zorientowałam się, że nawet się nie przedstawiliśmy.

- Ach, no tak! Przepraszam za moje maniery. Jestem Kendall. A ty?

- Zuzia.

- Ładnie. – z tonu jego głosu wywnioskowałam, że się uśmiechną.

- Dziękuję. – powiedziałam. Poczułam się jakoś lepiej. Nawet prawie się uśmiechnęłam.

- Może się umówimy? – zaproponował. Zamurowało mnie.

- Że co? – niezbyt inteligentnie odpowiedziałam.

- No… Żeby oddać ci telefon. – chyba nie to miał naprawdę na myśli, ale nie zastanawiałam się nad tym długo.

- Ok. – dość szybko się zgodziłam. Chciałam go poznać na żywo. – Gdzie i kiedy?

- Może jutro… To znaczy dzisiaj. – poprawił się, a ja odruchowo spojrzałam na zegarek. Rzeczywiście, było już po 2. – Np. w parku w centrum ok. południa?

- Dobrze. A mogę przyjść z koleżankami? – powiedziałam patrząc na Agę i Gabi, które w tym momencie próbowały ochłonąć po wcześniejszym stresie.

- Nie ma sprawy. To ja też przyprowadzę kumpli. Mogę? – zapytał tonem dziecka proszącego o coś rodzica. Zaśmiałam się. Dziewczyny natychmiast spojrzały na mnie ze zdziwieniem. Stanęły jak rażone piorunem i z wielkimi oczami i otwartymi buziami wpatrywały się we mnie. Nic dziwnego. Od kilku godzin próbowały wszystkiego, żebym choć się uśmiechnęła, a tutaj wystarczy, że chłopak, którego nawet nie znam, i z którym pierwszy raz w życiu rozmawiam, powiedział jedno słowo, a ja się śmieję. Sama nie wiem, dlaczego tak zareagowałam…

- Oczywiście! Poznamy się lepiej. – naprawdę cieszyłam się na to spotkanie.

- Już nie mogę się doczekać. To do zobaczenia. Pa!

- Hej. – pożegnałam się i rozłączyłam. Natychmiast dziewczyny znalazły się przy mnie i zaczęły zadawać masę pytań jedna przez drugą:

- Z kim rozmawiałaś? Dlaczego dzwonił z twojego telefonu?

- O czym rozmawialiście? Dlaczego mówiłaś po angielsku?

- Nie wszystko na raz! – zaśmiałam się. Humor automatycznie mi się poprawił. – Po kolei!

- No to po pierwsze: Z kim rozmawiałaś? – Aga była bardzo ciekawa.

- Z Kendallem. – odpowiedziałam z uśmiechem.

- A dlaczego mówiliście po angielsku? – spytała Gabi.

- Sama nie wiem. Chyba nie jest stąd. Niedługo się dowiemy.

- No właśnie! O czym rozmawialiście?

- Powiedział mi – zaczęłam wyjaśnienia - że znalazł mój telefon i chciałby go zwrócić. Musiał mi wypaść, kiedy spacerowałam. Umówiliśmy się na dzisiaj koło południa w parku w centrum. Przyprowadzi kolegów, więc wy też idziecie ze mną! - A dlaczego zadzwonił na mój telefon? – Agnieszka nadal tego nie rozumiała.

- Kiedy poradził się kolegów, jak może oddać mi telefon, jeden z nich zaproponował, żeby zadzwonić pod ostatnie połączenie, a że przed wyjściem na kolację rozmawiałam z tobą, zadzwonili pod twój numer! – wesoło wszystko streściłam.

- A coś ty taka radosna! – Gabriella zaczęła się śmiać.

- Nie wiem. Jakoś tak po prostu jest mi lepiej! Już nie mogę się doczekać spotkania! – wypaliłam niewiele myśląc i zaczęłam skakać po pokoju. Dziewczyny spojrzały na siebie wymownie i poruszyły brwiami. Nic więcej nie powiedziały.

                                                                 ***

- Pa! – pożegnałem się i zakończyłem rozmowę. – Chłopaki! – zawołałem kumpli, którzy ZNOWU rozwalili się w salonie.

- Czego! – zgodnie jęknęli.

- Szykujcie się na spotkanie! – powiedziałem.

- Na jakie znowu spotkanie. – spytał zdezorientowany James.

- No z tą dziewczyną od telefonu i jej koleżankami. – kiedy tylko wspomniałem o koleżankach, zaciekawieni Logan i Carlos podnieśli głowy i spojrzeli na mnie.

- Kiedy? – zadali mi jednocześnie pytanie.

- Dzisiaj, w południe, w parku. – odpowiedziałem. Natychmiast zerwali się z miejsc i pobiegli do pokojów. Zaśmiałem się na ten widok. – A ty? – James nadal leżał na kanapie.

- Ja tam nie muszę iść. Mam dziewczynę. – zaspanym głosem udzielił mi odpowiedzi. – Idę się położyć. – dodał i już go nie było. Rzeczywiście, jak mogłem zapomnieć o Katie. Maslow po za nią świata nie widzi! Po chwili ja również udałem się do pokoju. Cieszyłem się na myśl o poznaniu kogoś miejscowego, a do tego dziewczyny, bardzo miłej dziewczyny… Odkąd (razem z moim tatą) przylecieliśmy do Polski na jakąś rocznicę, nawet nie wiem czego, praktycznie w ogóle nie wychodziliśmy z naszego tymczasowego mieszkania. „Wreszcie coś się dzieje!” – pomyślałem. Naprawdę nie mogłem się doczekać, aż ją poznam…

                                                                 ***

Dziewczyny bardzo przejęły się perspektywą spotkania z chłopakami. Od razu zaczęłyśmy się szykować – w końcu nas jest trzy, a łazienka jedna! J Aga i Gabi szybko skoczyły do swoich domów po jakieś ciuchy, a ja w tym czasie zaczęłam sprzątać po naszej imprezce. Kiedy wróciły, właśnie kończyłam. Pomogły mi pozmywać i poodkurzać, a potem wszystkie ruszyłyśmy do mojego pokoju. Po kolei każda z nas wchodziła do łazienki, żeby móc wziąć szybką kąpiel. Następnie zjadłyśmy śniadanie, pooglądałyśmy trochę telewizję i rozpoczęłyśmy wielkie przygotowania! J Nawzajem zrobiłyśmy sobie fryzury i makijaże. Przebrałyśmy się we wcześniej wybrane stroje i już byłyśmy gotowe. Jednak zegar wskazywał dopiero 11, ale że nie chciało nam się siedzieć dłużej w domu, postanowiłyśmy, że pochodzimy po okolicy do 12 i wtedy pójdziemy do parku. Zamknęłyśmy drzwi i ruszyłyśmy na miasto. Odwiedziłyśmy nasze ulubione sklepy i każda z nas kupiła sobie parę nowych okularów przeciwsłonecznych, pasujących do naszych aktualnych strojów. WRESZCIE wybiła upragniona 12, więc szybkim krokiem skierowałyśmy się w stronę parku. I tam nagle stanęłyśmy, rażone jedną myślą.

- Jak my ich znajdziemy? – zapytałyśmy jednocześnie. Jak na złość wszędzie były grupki chłopaków, więc pytanie się wszystkich, czy któryś z nich to Kendall było po pierwsze: praktycznie niewykonalne (zajęłoby to nam mnóstwo czasu), a po drugie: głupio byłoby tak latać od jednego chłopaka do drugiego. Nagle mnie olśniło.

- Telefon! – wykrzyknęłam.

- Ja nie mam. – odparła Aga.

- Ja też nie. – zawtórowała jej Gabi. Ja nawet się nie odezwałam – przecież mój telefon miał Kendall. Nastała grobowa cisza…

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz