Rozdział 2
- Ty… -
odpowiedziała. Jej słowa zawisły w powietrzu. Obie z Gabi jak na zawołanie spoważniałyśmy.
Popatrzyłyśmy na siebie nic nie rozumiejąc. „Jak to możliwe?” – pewnie każda z
nas zadawała sobie teraz to pytanie. Wreszcie oprzytomniałam i skoczyłam w
kierunku mojej kopertówki, którą brałam na kolację z Bartkiem. Tę kolację…
„STOP!” – przywróciłam samą siebie do porządku i zaczęłam grzebać ręką w
torebce, gdyż to do niej ostatnio wkładałam telefon. Niestety nie wyczułam
urządzenia. Dziewczyny tępo wpatrywały się we mnie, nie wiedząc co robić. W
końcu wkurzyłam się i wysypałam całą zawartość kopertówki na stół. Telefonu ani
śladu… Tymczasem dźwięk dzwonka Agi ucichł, ale tylko na chwilę. Na
wyświetlaczu znów pojawił się mój numer. Agnieszka spojrzała na mnie, a w jej
oczach widziałam panikę pomieszaną z niedowierzaniem. Szybko przemyślałam całą
sytuację i znalazłam tylko jedno rozwiązanie, które pomoże nam wszystko
zrozumieć.
- Odbierz. –
powiedziałam szeptem do Agi. Nie wiem dlaczego szeptem. Tak jakoś wyszło.
- Co? –
chyba myślała, że się przesłyszała. – Nie mam zamiaru! – „krzyknęła” szeptem.
Nic więcej nie mówiąc wyrwałam jej telefon z ręki i nacisnęłam zieloną
słuchawkę.
- Halo? –
zaczęłam niepewnie.
- Hej. Może to głupio zabrzmi, ale czy możesz
pomóc mi skontaktować się z właścicielem telefonu, z którego dzwonię? –
wyrzucił z siebie jednym tchem ktoś po drugiej stronie. Ma szczęście, że znam
angielski!
- Przepraszam, ale można wiedzieć skąd masz
mój telefon? – zapytałam.
- To twój? – w jego głosie było słychać
niedowierzanie, ale i radość. Już wiedziałam, że to chłopak, mniej więcej w
moim wieku. Miał bardzo miły głos…
- Tak. – przyznałam. – Ale nadal nie wiem skąd go masz. –
zauważyłam.
- Już mówię. Wyszedłem sobie na spacer i znalazłem
go na chodniku. Postanowiłem zwrócić, więc poradziłem się kolegów, a jeden z
nich wpadł na pomysł, żeby zadzwonić pod ostatnie połączenie. No i tym sposobem
połączyłem się z tym numerem. To też twój? – zapytał ciekawie.
- Nie. Ten jest mojej przyjaciółki. Akurat
byłyśmy razem, kiedy zadzwoniłeś. – odpowiedziałam. – A tak właściwie, to z kim mam przyjemność? – zorientowałam się, że
nawet się nie przedstawiliśmy.
- Ach, no tak! Przepraszam za moje maniery.
Jestem Kendall. A ty?
- Zuzia.
- Ładnie. – z tonu jego głosu
wywnioskowałam, że się uśmiechną.
- Dziękuję. – powiedziałam. Poczułam się
jakoś lepiej. Nawet prawie się uśmiechnęłam.
- Może się umówimy? – zaproponował. Zamurowało
mnie.
- Że co? – niezbyt inteligentnie
odpowiedziałam.
- No… Żeby oddać ci telefon. – chyba nie
to miał naprawdę na myśli, ale nie zastanawiałam się nad tym długo.
- Ok. – dość szybko się zgodziłam.
Chciałam go poznać na żywo. – Gdzie i
kiedy?
- Może jutro… To znaczy dzisiaj. –
poprawił się, a ja odruchowo spojrzałam na zegarek. Rzeczywiście, było już po
2. – Np. w parku w centrum ok. południa?
- Dobrze. A mogę przyjść z koleżankami? –
powiedziałam patrząc na Agę i Gabi, które w tym momencie próbowały ochłonąć po
wcześniejszym stresie.
- Nie ma sprawy. To ja też przyprowadzę kumpli.
Mogę? – zapytał tonem dziecka proszącego o coś rodzica. Zaśmiałam się.
Dziewczyny natychmiast spojrzały na mnie ze zdziwieniem. Stanęły jak rażone
piorunem i z wielkimi oczami i otwartymi buziami wpatrywały się we mnie. Nic
dziwnego. Od kilku godzin próbowały wszystkiego, żebym choć się uśmiechnęła, a
tutaj wystarczy, że chłopak, którego nawet nie znam, i z którym pierwszy raz w
życiu rozmawiam, powiedział jedno słowo, a ja się śmieję. Sama nie wiem,
dlaczego tak zareagowałam…
- Oczywiście! Poznamy się lepiej. –
naprawdę cieszyłam się na to spotkanie.
- Już nie mogę się doczekać. To do
zobaczenia. Pa!
- Hej. – pożegnałam się i rozłączyłam.
Natychmiast dziewczyny znalazły się przy mnie i zaczęły zadawać masę pytań
jedna przez drugą:
- Z kim
rozmawiałaś? Dlaczego dzwonił z twojego telefonu?
- O czym
rozmawialiście? Dlaczego mówiłaś po angielsku?
- Nie
wszystko na raz! – zaśmiałam się. Humor automatycznie mi się poprawił. – Po
kolei!
- No to po
pierwsze: Z kim rozmawiałaś? – Aga była bardzo ciekawa.
- Z Kendallem.
– odpowiedziałam z uśmiechem.
- A dlaczego
mówiliście po angielsku? – spytała Gabi.
- Sama nie
wiem. Chyba nie jest stąd. Niedługo się dowiemy.
- No
właśnie! O czym rozmawialiście?
- Powiedział
mi – zaczęłam wyjaśnienia - że znalazł mój telefon i chciałby go zwrócić.
Musiał mi wypaść, kiedy spacerowałam. Umówiliśmy się na dzisiaj koło południa w
parku w centrum. Przyprowadzi kolegów, więc wy też idziecie ze mną! - A
dlaczego zadzwonił na mój telefon? – Agnieszka nadal tego nie rozumiała.
- Kiedy poradził
się kolegów, jak może oddać mi telefon, jeden z nich zaproponował, żeby
zadzwonić pod ostatnie połączenie, a że przed wyjściem na kolację rozmawiałam z
tobą, zadzwonili pod twój numer! – wesoło wszystko streściłam.
- A coś ty
taka radosna! – Gabriella zaczęła się śmiać.
- Nie wiem.
Jakoś tak po prostu jest mi lepiej! Już nie mogę się doczekać spotkania! –
wypaliłam niewiele myśląc i zaczęłam skakać po pokoju. Dziewczyny spojrzały na
siebie wymownie i poruszyły brwiami. Nic więcej nie powiedziały.
***
- Pa! –
pożegnałem się i zakończyłem rozmowę. – Chłopaki! – zawołałem kumpli, którzy
ZNOWU rozwalili się w salonie.
- Czego! –
zgodnie jęknęli.
- Szykujcie
się na spotkanie! – powiedziałem.
- Na jakie
znowu spotkanie. – spytał zdezorientowany James.
- No z tą
dziewczyną od telefonu i jej koleżankami. – kiedy tylko wspomniałem o
koleżankach, zaciekawieni Logan i Carlos podnieśli głowy i spojrzeli na mnie.
- Kiedy? –
zadali mi jednocześnie pytanie.
- Dzisiaj, w
południe, w parku. – odpowiedziałem. Natychmiast zerwali się z miejsc i
pobiegli do pokojów. Zaśmiałem się na ten widok. – A ty? – James nadal leżał na
kanapie.
- Ja tam nie
muszę iść. Mam dziewczynę. – zaspanym głosem udzielił mi odpowiedzi. – Idę się
położyć. – dodał i już go nie było. Rzeczywiście, jak mogłem zapomnieć o Katie.
Maslow po za nią świata nie widzi! Po chwili ja również udałem się do pokoju. Cieszyłem
się na myśl o poznaniu kogoś miejscowego, a do tego dziewczyny, bardzo miłej
dziewczyny… Odkąd (razem z moim tatą) przylecieliśmy do Polski na jakąś
rocznicę, nawet nie wiem czego, praktycznie w ogóle nie wychodziliśmy z naszego
tymczasowego mieszkania. „Wreszcie coś się dzieje!” – pomyślałem. Naprawdę nie
mogłem się doczekać, aż ją poznam…
***
Dziewczyny
bardzo przejęły się perspektywą spotkania z chłopakami. Od razu zaczęłyśmy się
szykować – w końcu nas jest trzy, a łazienka jedna! J Aga i Gabi szybko skoczyły do swoich
domów po jakieś ciuchy, a ja w tym czasie zaczęłam sprzątać po naszej imprezce.
Kiedy wróciły, właśnie kończyłam. Pomogły mi pozmywać i poodkurzać, a potem
wszystkie ruszyłyśmy do mojego pokoju. Po kolei każda z nas wchodziła do
łazienki, żeby móc wziąć szybką kąpiel. Następnie zjadłyśmy śniadanie,
pooglądałyśmy trochę telewizję i rozpoczęłyśmy wielkie przygotowania! J Nawzajem zrobiłyśmy sobie fryzury i
makijaże. Przebrałyśmy się we wcześniej wybrane stroje i już byłyśmy gotowe. Jednak
zegar wskazywał dopiero 11, ale że nie chciało nam się siedzieć dłużej w domu,
postanowiłyśmy, że pochodzimy po okolicy do 12 i wtedy pójdziemy do parku.
Zamknęłyśmy drzwi i ruszyłyśmy na miasto. Odwiedziłyśmy nasze ulubione sklepy i
każda z nas kupiła sobie parę nowych okularów przeciwsłonecznych, pasujących do
naszych aktualnych strojów. WRESZCIE wybiła upragniona 12, więc szybkim
krokiem skierowałyśmy się w stronę parku. I tam nagle stanęłyśmy, rażone jedną
myślą.
- Jak my ich
znajdziemy? – zapytałyśmy jednocześnie. Jak na złość wszędzie były grupki
chłopaków, więc pytanie się wszystkich, czy któryś z nich to Kendall było po
pierwsze: praktycznie niewykonalne (zajęłoby to nam mnóstwo czasu), a po
drugie: głupio byłoby tak latać od jednego chłopaka do drugiego. Nagle mnie
olśniło.
- Telefon! –
wykrzyknęłam.
- Ja nie
mam. – odparła Aga.
- Ja też
nie. – zawtórowała jej Gabi. Ja nawet się nie odezwałam – przecież mój telefon
miał Kendall. Nastała grobowa cisza…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz