Rozdział 4
Wpadłam do
parku ciężko oddychając. Udało mi się całą drogę wyprzedzać go, ale kosztowało
mnie to sporo wysiłku.
- Szybko
biegasz. – powiedział, a raczej wydyszał Kendall.
- Tak, wiem.
– przyznałam z uśmiechem.
- Skromna. –
zaśmiał się, na co ja wystawiłam mu język.
- Już
jesteście? – zdziwił się szatyn, podchodząc do nas z Gabi. – Myślałem, że my
będziemy pierwsi.
- Już ja
zadbałam o to, żeby tak nie było. – odparłam, na co wybuchliśmy z Kendallem
śmiechem. Nie mogliśmy się opanować, przez co tamci też zaczęli się śmiać.
- Co wam tak
wesoło? – zapytał latynos. Niestety nikt z nas nie mógł nic odpowiedzieć.
- Oni chyba
coś brali. – stwierdziła Aga. Po chwili chłopak dołączył do nas. W końcu
Agnieszka też nie wytrzymała i wszyscy tarzaliśmy się na ziemi. Ludzie omijali
nas szerokim łukiem! J
***
Nie mogłem
oderwać od niej oczu. Nawet nie zauważyłem, kiedy przestałem się śmiać i po
prostu patrzyłem na nią. Zuza wreszcie to spostrzegła i również spróbowała
spoważnieć, lecz po kilku nieudanych próbach przestała z tym walczyć. Minuty
mijały, wszyscy się uspokoili, a ona nadal krztusiła się ze śmiechu. W końcu
postanowiłem coś zrobić. Wstałem, podszedłem do niej, złapałem w talii i
podniosłem do góry. Postawiłem ją przed sobą i nadal podtrzymując,
powiedziałem, patrząc prosto w oczy:
- Masz
bardzo piękny śmiech, ale jak zaraz się nie uspokoisz, to coś ci się stanie,
możesz np. zacząć się dusić, a ja nie chcę cię tracić teraz, kiedy dopiero cię poznałem.
Gdy
skończyłem, Zuzia uśmiechnęła się do mnie, a potem spuściła wzrok i się
zarumieniła. Puściłem ją, a wtedy odwróciła się i podeszła do koleżanek. Ja
również postanowiłem pogadać z kumplami.
- Jak wam
się udało „polowanie”? – zapytałem.
- Stary,
lepiej być nie mogło! – odpowiedział Logan.
- Zgadzam
się w stu procentach! – zawtórował mu Carlito.
- Kiedy Gabi
myślała, że mnie zgubiła, ja nagle pojawiłem się z tyłu i zarzuciłem ją sobie
na ramię. Jak stanęła na ziemi, chciała uciec, ale ją złapałem i nie puszczałem
aż do wejścia do parku. Nie zaprotestowała ani razu! – Logan był bardzo
zadowolony.
- U mnie
podobnie z tym, że jak postawiłem Agę, to mi nie uciekała. Spokojnie doszliśmy
do parku. A u ciebie jak? – Carlos chyba nigdy nie był tak wesoły.
- Dużo
ciekawiej niż u was! – pochwaliłem się. – Najpierw Zuza spadła z drzewa prosto
na mnie, potem leżeliśmy tak chwilę na sobie, a następnie goniłem ją aż do
parku! – zakończyłem swoją historię. Chłopaki spojrzeli na siebie i wybuchli
śmiechem. W tym samym czasie zaśmiały się dziewczyny.
- One nas na
bank obgadują. – stwierdził Pena.
- Musimy coś
z tym zrobić. – zdecydował Henderson.
- Jakieś
propozycje? – zapytałem.
***
- Oni nas na 100 % obgadują! – oburzyła
się Aga.
- Trzeba ich jakoś ukarać. – powiedziała
Gabi z chytrym uśmieszkiem.
- Jakieś propozycje? – zapytałam ze
śmiechem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz