czwartek, 20 września 2012

Rozdział 4


Rozdział 4

Wpadłam do parku ciężko oddychając. Udało mi się całą drogę wyprzedzać go, ale kosztowało mnie to sporo wysiłku.

- Szybko biegasz. – powiedział, a raczej wydyszał Kendall.

- Tak, wiem. – przyznałam z uśmiechem.

- Skromna. – zaśmiał się, na co ja wystawiłam mu język.

- Już jesteście? – zdziwił się szatyn, podchodząc do nas z Gabi. – Myślałem, że my będziemy pierwsi.

- Już ja zadbałam o to, żeby tak nie było. – odparłam, na co wybuchliśmy z Kendallem śmiechem. Nie mogliśmy się opanować, przez co tamci też zaczęli się śmiać.

- Co wam tak wesoło? – zapytał latynos. Niestety nikt z nas nie mógł nic odpowiedzieć.

- Oni chyba coś brali. – stwierdziła Aga. Po chwili chłopak dołączył do nas. W końcu Agnieszka też nie wytrzymała i wszyscy tarzaliśmy się na ziemi. Ludzie omijali nas szerokim łukiem! J

                                                                   ***

Nie mogłem oderwać od niej oczu. Nawet nie zauważyłem, kiedy przestałem się śmiać i po prostu patrzyłem na nią. Zuza wreszcie to spostrzegła i również spróbowała spoważnieć, lecz po kilku nieudanych próbach przestała z tym walczyć. Minuty mijały, wszyscy się uspokoili, a ona nadal krztusiła się ze śmiechu. W końcu postanowiłem coś zrobić. Wstałem, podszedłem do niej, złapałem w talii i podniosłem do góry. Postawiłem ją przed sobą i nadal podtrzymując, powiedziałem, patrząc prosto w oczy:

- Masz bardzo piękny śmiech, ale jak zaraz się nie uspokoisz, to coś ci się stanie, możesz np. zacząć się dusić, a ja nie chcę cię tracić teraz, kiedy dopiero cię poznałem.

Gdy skończyłem, Zuzia uśmiechnęła się do mnie, a potem spuściła wzrok i się zarumieniła. Puściłem ją, a wtedy odwróciła się i podeszła do koleżanek. Ja również postanowiłem pogadać z kumplami.

- Jak wam się udało „polowanie”? – zapytałem.

- Stary, lepiej być nie mogło! – odpowiedział Logan.

- Zgadzam się w stu procentach! – zawtórował mu Carlito.

- Kiedy Gabi myślała, że mnie zgubiła, ja nagle pojawiłem się z tyłu i zarzuciłem ją sobie na ramię. Jak stanęła na ziemi, chciała uciec, ale ją złapałem i nie puszczałem aż do wejścia do parku. Nie zaprotestowała ani razu! – Logan był bardzo zadowolony.

- U mnie podobnie z tym, że jak postawiłem Agę, to mi nie uciekała. Spokojnie doszliśmy do parku. A u ciebie jak? – Carlos chyba nigdy nie był tak wesoły.

- Dużo ciekawiej niż u was! – pochwaliłem się. – Najpierw Zuza spadła z drzewa prosto na mnie, potem leżeliśmy tak chwilę na sobie, a następnie goniłem ją aż do parku! – zakończyłem swoją historię. Chłopaki spojrzeli na siebie i wybuchli śmiechem. W tym samym czasie zaśmiały się dziewczyny.

- One nas na bank obgadują. – stwierdził Pena.

- Musimy coś z tym zrobić. – zdecydował Henderson.

- Jakieś propozycje? – zapytałem.

                                                                   ***

- Oni nas na 100 % obgadują! – oburzyła się Aga.

- Trzeba ich jakoś ukarać. – powiedziała Gabi z chytrym uśmieszkiem.

- Jakieś propozycje? – zapytałam ze śmiechem.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz