Rozdział
5
Po krótkiej naradzie już
wiedziałyśmy, co zrobić. Musiałyśmy ich najpierw zaprowadzić do mnie. Kiedy
chłopcy do nas podeszli, zaproponowałyśmy im to, tylko nie zdradziłyśmy
prawdziwego powodu naszego zaproszenia.
- Rodziców nie ma, więc nikt nam
nie przeszkodzi. – dodałam.
- A może pójdziemy do nas? Na
pewno nie będziecie się nudzić. – powiedział… „Właśnie! Nie przedstawiliśmy się
sobie!” – pomyślałam i puknęłam się w czoło.
- Co się stało? – spytał szatyn.
- To że nie wiem, jak macie na
imię! – odpowiedziałam, wskazując na niego i latynosa, po czym wyciągnęłam rękę
do jednego, potem do drugiego z nich, mówiąc:
- Zuza jestem.
- Logan. – z uśmiechem uścisnął
mi dłoń.
- Carlos. – zawtórował mu kolega.
- A wy to…? – zapytał się Kendall
dziewczyn.
- Aga.
- Gabriella. Dla przyjaciół Gabi.
- A ja Kendall. Miło mi.
- Nam też. – powiedziały razem.
- To co w końcu robimy? –
musiałam zadać to pytanie.
- Idziemy do ciebie. –
odpowiedziały moje przyjaciółki.
- Nie, do nas. – zaprzeczyli
chłopcy.
- A co wam tak zależy? –
podejrzliwie spojrzałam w oczy Kendalla. To samo zrobiły dziewczyny do jego
kolegów. Po chwili cała trójka spuściła wzrok. Tę bitwę wygrałyśmy!
- Mówić, ale już! – zażądała Aga.
- A jak nie, to co? – wyszczerzył
się do niej latynos.
- Carlos. – wysyczała.
- Ok, boję się ciebie. – mówiąc
to schował się za Loganem.
- Co ty! Dziewczyny? – zakpił
szatyn, czym sprowokował Gabi do podobnego zachowania. Obaj ukryli się za
Kendallem.
- Ja się ciebie nie boję. – był
bardzo pewny siebie.
- A powinieneś. – wolnym krokiem,
z rękoma założonymi na biodrach, szłam w jego stronę. Chłopcy odsunęli się, a
Kend zaczął się cofać. W pewnym momencie trafił na drzewo. Stanęłam na palcach
i spojrzałam mu głęboko w oczy. To cud, że udało mi się nie przewrócić pod
wpływem jego spojrzenia.
***
Czułem na sobie jej oddech.
Zapach perfum był zniewalający. Kiedy zobaczyłem oczy Zuzi, po prostu mowę mi
odebrało! Nie dałem jednak po sobie poznać, jak ona na mnie działa. W pewnym
momencie włosy dziewczyny dotknęły mojej szyi, a ja usłyszałem jej głos, mówiący:
- Ze mną nie masz najmniejszych
szans. Lepiej od razu powiedz o co chodzi. – szepnęła mi do ucha. Ja jednak
byłem nieugięty. Uśmiechnąłem się do niej i odpowiedziałem (również szeptem i
na ucho) :
- Ze mną nie tak łatwo. – na te
słowa odsunęła się ode mnie i podeszła do koleżanek. Powiedziała im coś
niezrozumiałego (po polsku) i każda skierowała się do jednego z nas.
Zerknęliśmy na siebie z chłopakami i już przewidzieliśmy, że przegramy tę
wojnę. Tymczasem Zuza znowu znalazła się przy mnie, przytuliła i szepnęła:
- Proszę, powiedz. Dostaniesz wspaniałą
nagrodę. Obiecuję. – zobaczyłem, że Aga i Gabi robią to samo (stałem oparty o
drzewo i zerkałem Zuzi przez ramię). Pewnie nawet to samo mówią! „Żeby nie
pękli, żeby nie pękli!” – powtarzałem w myślach jak mantrę. Niestety, tak jak
myślałem, Logan i Carlos zmiękli.
- A teraz nagroda! – usłyszałem
głos Hendersona.
- Dostaniecie, jak ona też dowie
się, o co chodzi. – powiedziały dziewczyny.
- No to jej powiemy! – chłopaki
nie widzieli żadnego problemu.
- O nie, nie! Kendall musi to
zrobić! – zaśmiały się.
- Nie liczcie na to! – krzyknąłem
do nich, widząc błagalne miny chłopaków.
- Proszę, powiedz. – starała się
mnie przekonać blondynka.
- Nie. – odparłem stanowczo.
- Dla przyjaciół. – poprosiła.
- Nie.
- A dla mnie? – mówiąc to,
odsunęła się delikatnie i spojrzała mi w oczy. Widziałem jak błyszczą, jak dwie
gwiazdy. Starałem się być twardy, ale kto długo wytrzymałby pod jej wzrokiem? W
końcu uległem. Westchnąłem i szepnąłem:
- Chcieliśmy zrobić wam kawał, ale
jaki już nie powiem.
Na jej twarzy pojawił się triumfalny
uśmiech. Wzięła mnie za rękę i poprowadziła do reszty.
***
- Udało się! – obwieściłam
wszystkim. Gdy tylko doszliśmy, puściłam rękę Kendalla. Widziałam rozczarowanie
na jego twarzy i w duchu uśmiechnęłam się.
- No nareszcie! – zgodnie
stwierdzili Logan i Carlos. – Nagroda! – krzyknęli radośnie. Spojrzałam na
dziewczyny, one na mnie i kiwnęłyśmy głowami. Po chwili każda z nas znalazła
się przy jednym z nich. Ja oczywiście podeszłam do blondyna. Zanim którykolwiek
się zorientował, dostał buziaka w policzek.
- Hej! Tylko tyle? – oburzył się
Carlos.
- A co? Mało ci? – zapytała Aga.
- No raczej! – powiedział z
uśmiechem, na co ona roześmiała się i pocałowała go w drugi policzek.
- Ja też tak chcę! – zajęczał
Logan. Gabi nie dała się długo prosić.
- A ja? – z nadzieją w głosie
zwrócił się do mnie Kend.
- A ty nie. – odparłam.
- Dlacego? – zaseplenił.
- Bo nie zasłużyłeś! –
odpowiedziałam.
- Ale ja tak bajdzo plose! –
zrobił minkę kota ze „Shreka”. Nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem.
- No dobra. – uległam. Zbliżyłam
się i złożyłam pocałunek na jego policzku. Wtedy on przytrzymał mnie i szepnął:
- Nie będę naciskał, ale kiedyś
mam nadzieję na więcej. – zamurowało mnie. Speszyłam się, bo nie wiedziałam jak
zareagować. Odpowiedzieć coś, czy nie? Kiedy mnie puścił uśmiechnęłam się z
zakłopotaniem i spłonęłam rumieńcem. Jednak nagle moje zachowanie się zmieniło.
Zbladłam, po czym gwałtownie odwróciłam się od chłopaka i skierowałam w stronę
moich przyjaciółek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz