czwartek, 20 września 2012

Rozdział 5


Rozdział 5

Po krótkiej naradzie już wiedziałyśmy, co zrobić. Musiałyśmy ich najpierw zaprowadzić do mnie. Kiedy chłopcy do nas podeszli, zaproponowałyśmy im to, tylko nie zdradziłyśmy prawdziwego powodu naszego zaproszenia.

- Rodziców nie ma, więc nikt nam nie przeszkodzi. – dodałam.

- A może pójdziemy do nas? Na pewno nie będziecie się nudzić. – powiedział… „Właśnie! Nie przedstawiliśmy się sobie!” – pomyślałam i puknęłam się w czoło.

- Co się stało? – spytał szatyn.

- To że nie wiem, jak macie na imię! – odpowiedziałam, wskazując na niego i latynosa, po czym wyciągnęłam rękę do jednego, potem do drugiego z nich, mówiąc:

- Zuza jestem.

- Logan. – z uśmiechem uścisnął mi dłoń.

- Carlos. – zawtórował mu kolega.

- A wy to…? – zapytał się Kendall dziewczyn.

- Aga.

- Gabriella. Dla przyjaciół Gabi.

- A ja Kendall. Miło mi.

- Nam też. – powiedziały razem.

- To co w końcu robimy? – musiałam zadać to pytanie.

- Idziemy do ciebie. – odpowiedziały moje przyjaciółki.

- Nie, do nas. – zaprzeczyli chłopcy.

- A co wam tak zależy? – podejrzliwie spojrzałam w oczy Kendalla. To samo zrobiły dziewczyny do jego kolegów. Po chwili cała trójka spuściła wzrok. Tę bitwę wygrałyśmy!

- Mówić, ale już! – zażądała Aga.

- A jak nie, to co? – wyszczerzył się do niej latynos.

- Carlos. – wysyczała.

- Ok, boję się ciebie. – mówiąc to schował się za Loganem.

- Co ty! Dziewczyny? – zakpił szatyn, czym sprowokował Gabi do podobnego zachowania. Obaj ukryli się za Kendallem.

- Ja się ciebie nie boję. – był bardzo pewny siebie.

- A powinieneś. – wolnym krokiem, z rękoma założonymi na biodrach, szłam w jego stronę. Chłopcy odsunęli się, a Kend zaczął się cofać. W pewnym momencie trafił na drzewo. Stanęłam na palcach i spojrzałam mu głęboko w oczy. To cud, że udało mi się nie przewrócić pod wpływem jego spojrzenia.

                                                       ***

Czułem na sobie jej oddech. Zapach perfum był zniewalający. Kiedy zobaczyłem oczy Zuzi, po prostu mowę mi odebrało! Nie dałem jednak po sobie poznać, jak ona na mnie działa. W pewnym momencie włosy dziewczyny dotknęły mojej szyi, a ja usłyszałem jej głos, mówiący:

- Ze mną nie masz najmniejszych szans. Lepiej od razu powiedz o co chodzi. – szepnęła mi do ucha. Ja jednak byłem nieugięty. Uśmiechnąłem się do niej i odpowiedziałem (również szeptem i na ucho) :

- Ze mną nie tak łatwo. – na te słowa odsunęła się ode mnie i podeszła do koleżanek. Powiedziała im coś niezrozumiałego (po polsku) i każda skierowała się do jednego z nas. Zerknęliśmy na siebie z chłopakami i już przewidzieliśmy, że przegramy tę wojnę. Tymczasem Zuza znowu znalazła się przy mnie, przytuliła i szepnęła:

- Proszę, powiedz. Dostaniesz wspaniałą nagrodę. Obiecuję. – zobaczyłem, że Aga i Gabi robią to samo (stałem oparty o drzewo i zerkałem Zuzi przez ramię). Pewnie nawet to samo mówią! „Żeby nie pękli, żeby nie pękli!” – powtarzałem w myślach jak mantrę. Niestety, tak jak myślałem, Logan i Carlos zmiękli.

- A teraz nagroda! – usłyszałem głos Hendersona.

- Dostaniecie, jak ona też dowie się, o co chodzi. – powiedziały dziewczyny.

- No to jej powiemy! – chłopaki nie widzieli żadnego problemu.

- O nie, nie! Kendall musi to zrobić! – zaśmiały się.

- Nie liczcie na to! – krzyknąłem do nich, widząc błagalne miny chłopaków.

- Proszę, powiedz. – starała się mnie przekonać blondynka.

- Nie. – odparłem stanowczo.

- Dla przyjaciół. – poprosiła.

- Nie.

- A dla mnie? – mówiąc to, odsunęła się delikatnie i spojrzała mi w oczy. Widziałem jak błyszczą, jak dwie gwiazdy. Starałem się być twardy, ale kto długo wytrzymałby pod jej wzrokiem? W końcu uległem. Westchnąłem i szepnąłem:

- Chcieliśmy zrobić wam kawał, ale jaki już nie powiem.

Na jej twarzy pojawił się triumfalny uśmiech. Wzięła mnie za rękę i poprowadziła do reszty.

                                                        ***

- Udało się! – obwieściłam wszystkim. Gdy tylko doszliśmy, puściłam rękę Kendalla. Widziałam rozczarowanie na jego twarzy i w duchu uśmiechnęłam się.

- No nareszcie! – zgodnie stwierdzili Logan i Carlos. – Nagroda! – krzyknęli radośnie. Spojrzałam na dziewczyny, one na mnie i kiwnęłyśmy głowami. Po chwili każda z nas znalazła się przy jednym z nich. Ja oczywiście podeszłam do blondyna. Zanim którykolwiek się zorientował, dostał buziaka w policzek.

- Hej! Tylko tyle? – oburzył się Carlos.

- A co? Mało ci? – zapytała Aga.

- No raczej! – powiedział z uśmiechem, na co ona roześmiała się i pocałowała go w drugi policzek.

- Ja też tak chcę! – zajęczał Logan. Gabi nie dała się długo prosić.

- A ja? – z nadzieją w głosie zwrócił się do mnie Kend.

- A ty nie. – odparłam.

- Dlacego? – zaseplenił.

- Bo nie zasłużyłeś! – odpowiedziałam.

- Ale ja tak bajdzo plose! – zrobił minkę kota ze „Shreka”. Nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem.

- No dobra. – uległam. Zbliżyłam się i złożyłam pocałunek na jego policzku. Wtedy on przytrzymał mnie i szepnął:

- Nie będę naciskał, ale kiedyś mam nadzieję na więcej. – zamurowało mnie. Speszyłam się, bo nie wiedziałam jak zareagować. Odpowiedzieć coś, czy nie? Kiedy mnie puścił uśmiechnęłam się z zakłopotaniem i spłonęłam rumieńcem. Jednak nagle moje zachowanie się zmieniło. Zbladłam, po czym gwałtownie odwróciłam się od chłopaka i skierowałam w stronę moich przyjaciółek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz