czwartek, 20 września 2012

Rozdział 9


Rozdział 9

Gdy tylko weszłyśmy do mojego domu, w oczy rzuciły mi się torby stojące w przedpokoju. No tak. Weekend się skończył, więc rodzice i Karola wrócili od cioci.

- Cześć! – zawołałam. Cisza…

- Dzień dobry! – krzyknęły dziewczyny. Znów cisza…

- Dziwne. – mruknęłam pod nosem i ruszyłam po schodach na górę, do pokoju rodziców. Stanęłam pod drzwiami, położyłam rękę na klamce i nacisnęłam ją, jednocześnie zaczynając tyradę:

- Żarty sobie robicie?! To nie było zabawne! Czemu nie odpowiadaliście, jak was woła… - przerwałam wybuch, a raczej ktoś mi przerwał. Mianowicie Aga położyła mi rękę na ustach. Posłałam jej pytające spojrzenie, na co ona szepnęła:

- Nie widzisz, że śpią? – przyjrzałam się dokładniej moim rodzicom i siostrze (swoją drogą co ona robi w ich pokoju?! ) i stwierdziłam, że moja przyjaciółka ma rację. Spali sobie w najlepsze. Na palcach wyszłyśmy na korytarz i skierowałyśmy się do mojego pokoju. Otworzyłyśmy drzwi i ujrzałyśmy dość duże pomieszczenie z 2 białymi ścianami i jedną czarną naprzeciw drzwi. Na niej (tej czarnej) wisiał kolarz zdjęć przedstawiających mnie i moją rodzinę oraz znajomych, które sama zrobiłam. Pod nimi stało kilka mniejszych, białych szafek z czerwonymi akcentami, a w rogu była naprawdę ogromna szafa na moje ubrania i buty. Pod jedną z bocznych ścian, na prawo od drzwi, stało wielkie, czarne łóżko (specjalnie takie kupiłam, bo dziewczyny często u mnie nocują) z biało-czerwoną pościelą, a obok niego czerwono-czarna komoda, na której stała biała lampka nocna. Po przeciwległej stronie pokoju (na lewo od drzwi) nie było ściany, lecz ogromne okno, które ją zastępowało i sprawiało, że pokój był bardzo jasny. Okno wychodziło na mały lasek za domem, więc żaden wścibski sąsiad nie zaglądał do mojego królestwa. Zapomniałam dodać, że zaraz koło komody były drzwi do mojej własnej łazienki, a na środku pokoju leżał czarny, puchaty dywan. Po wystroju nie trudno zgadnąć jakie są moje ulubione kolory J. Jednak my nie rozglądałyśmy się zbytnio po pomieszczeniu, bo znałyśmy na pamięć każdy szczegół. Gdy tylko weszłyśmy do środka, od razu walnęłyśmy się na łóżko. Leżałyśmy tak i milczałyśmy, każda pochłonięta swoimi myślami. Po kilku minutach Gabi nagle poderwała się i powiedziała lekko wkurzonym tonem:

- Mam dość! Dziewczyny, nie możemy stać się wrakami tylko dlatego, że chłopcy wyjechali! Zobaczycie, że jeszcze wrócą do nas jak bumerang, a jak nie, to my pojedziemy do nich. Tak czy inaczej jeszcze ich zobaczymy, a do tego czasu korzystajmy z życia tak jak dawniej. Zamiast leniuchować poróbmy coś, chodźmy gdzieś. Co wy na to? – zakończyła z nadzieją. Spojrzałyśmy na siebie z Agą i zgodnie kiwnęłyśmy głowami.

- Taaaak! – krzyknęła Gabi.

- Ciiiii! – uciszyłyśmy ją.

- Taaaak! – „krzyknęła” szeptem, a my się zaśmiałyśmy. Podeszłam do mojej ogromnej szafy, otworzyłam ją na oścież i odwróciłam się do przyjaciółek.

- Najpierw wybierzmy sobie coś ładnego. – powiedziałam. Dziewczyny z ochotą przystały na moją propozycję i już po chwili każda miała swój strój w rękach. Ja wybrałam długie, czarne leginsy i czarną tunikę na jedno ramię, a do tego czarne szpilki, biało-czarną torebkę z czerwoną wstążką w jednym rogu, czarne kolczyki piórka, srebrne bransoletki i naszyjnik z zawieszką „Love”. Aga zdecydowała się na jasno różowe rurki, białą tunikę i czarną marynarkę, a do tego wisior z serduszkiem, okulary przeciwsłoneczne i czarne szpilki sandałki gladiatorki. Natomiast Gabi na krótkie, dżinsowe spodenki i popielatą bluzkę z jednym rękawem oraz czarne botki z ćwiekami, do tego czarną torebkę w kształcie serca, czarny kapelusz ze srebrnym paskiem, czarne kolczyki kółka, modną bransoletkę i naszyjnik z zawieszką w kształcie kokardki.

- A tak właściwie, to gdzie mamy zamiar iść? – zapytałam.

- To się zobaczy. – wesoło odpowiedziała Gabi. Z racji tego, że u mnie w domu są tylko 2 łazienki (jedna w moim pokoju, a druga na dole, w korytarzu łączącym kuchnię z salonem), to któraś z nas musiała poczekać na swoją kolej. Padło na Agę. Tak więc ja zajęłam moją łazienkę, a Gabi zeszła na dół. Agnieszka postanowiła wejść w tym czasie na neta. Wzięła laptopa i rozłożyła się na łóżku. Właśnie kończyłam się przebierać, gdy usłyszałam krzyk Agi:

- Dziewczyny! – zawołała. – Chodźcie szybko! Boże, musicie to zobaczyć!

W trybie ekspresowym ubrałam się do końca i wyszłam z łazienki.

- Czemu się tak drzesz?! Pamiętasz, że moi rodzice śpią?! – syknęłam.

- Ojej, zapomniałam. Sorki. – odpowiedziała. Po chwili dołączyła do nas Gabriella, której z ciekawości aż oczy błyszczały.

- No mów! O co chodzi? – ponagliła Agę. Nigdy nie była zbytnio cierpliwa.

- Ok. Zobaczcie co znalazłam w internecie. – mówiąc to, odwróciła w naszą stronę laptopa. Gdy tylko zobaczyłam pierwsze zdjęcie, krzyknęłam:

- CO?!

- Ciii. – uciszyła mnie Aga. – Czytaj.

Jak powiedziała, tak zrobiłam. W miarę czytania moje oczy robiły się coraz bardziej okrągłe. Gabi też. Otóż w tym artykule pisali tak: „Zespół Big Time Rush zawitał wreszcie do Polski! Szkoda że nie po to żeby wystąpić, ale może kiedyś… Chłopcy jednak się nie nudzili. Znaleźli sobie 3 piękne koleżanki. (tutaj zdjęcie nas wszystkich – prócz Jamesa – w parku) To one umiliły im pobyt w naszym kraju. Zapewne nie jedna dziewczyna chciałaby znaleźć się na ich miejscu. Logan Henderson, Carlos Pena i Kendall Schmidt najwyraźniej bardzo polubili te Polki. (3 zdjęcia w takiej kolejności: Logan łapiący Gabi w talii, Carlos trzymający Agę za rękę, ja leżąca na Kendallu) Zuzanna Krzemińska, Agnieszka Brzezińska i Gabriella Martinez były tak miłe, że odprowadziły naszych wokalistów na lotnisko. Na pewno będą bardzo tęsknić. (2 zdjęcia: Aga przytulająca Carlita i Gabi wtulona w Logiego oraz ja siedząca na ławce z Kendem) Tak więc niestety, fanki BTR, zdaje się, że każdy z chłopaków ma zajęte serce, bo jak wiadomo James również ma swoją wybrankę, piękną Katie Knight, z którą jest już od pół roku. Jednak nie wszystko wygląda różowo. Dowiedzieliśmy się, że jedna z nowych znajomych chłopców jest zajęta! Zuzanna Krzemińska jest dziewczyną lidera innego zespołu – Fallen Angels – Bartka Musiała.  (zdjęcie moje i Bartka jak się całujemy na lotnisku) Jak to zniesie Schmidt? Chyba nie będzie mu łatwo. (tutaj zdjęcie, gdy Kendall z wściekłą miną szedł na pokład samolotu) Tak czy inaczej trzymamy za Was kciuki! Big Time Rush – powodzenia!”.

- CO?! – tym razem krzyknęłam równo z Gabi.

- Że niby my z nimi? I jakie Big Time Rush? I że Kend zły o mnie i Bartka? I że… CO?! – gadałam jak nakręcona.

- Hej, spokojnie. W końcu to nic takiego strasznego. – próbowała mnie uspokoić Aga.

- Nic strasznego? – kontynuowałam. – A jak ktoś ze znajomych Bartka to zobaczy i mu powie, że zakochałam się w innym? On wtedy ze mną zerwie!

- Ale ty się przecież w nim nie zakochałaś, co nie? – z lekkim zwątpieniem zapytała Gabriella.

- Nie. – odpowiedziałam w miarę pewnym głosem.

- No to w czym problem? – Czekoladka (dop.aut. Gabi jest włoszką, więc cały czas ma czekoladowy kolor skóry) już nic nie rozumiała.

- A widziałaś to zdjęcie? – pokazałam jej to, gdzie ja leżę na Kendallu i śmiejemy się. – Myślisz, że Bartek mi uwierzy jak powiem mu, że spadłam z drzewa akurat prosto na blondyna? Gdyby mi ktoś podał takie wyjaśnienie, to sama uznałabym, że to zmyślił na poczekaniu.

- Jak tak na to spojrzysz, to rzeczywiście nieciekawie. – przyznała Aga.

- Wiecie co mnie ciekawi? – spytała po chwili milczenia Gabriella. Spojrzałyśmy na nią pytająco. – No co to Big Time Rush! – zawołała.

- No chyba zespół, nie? – odparłam.

- Ale jaki! – mówiąc to napisała w google „Big Time Rush”.  Wszystkie zaczęłyśmy czytać. Posłuchałyśmy nawet kilku piosenek. Bardzo mi się spodobały, tak jak dziewczynom. To sprawiło, że zapomniałam o Bartku.

- To idziemy się zabawić? – zaproponowała Gabi.

- Ale gdzie o tej porze? Jest jakaś 14. – powiedziałam.

- Ale zanim Aga się przebierze, zrobimy sobie fryzury i makijaże, to zrobi się później! – „ona jest wieczną optymistką” pomyślałam. Tak więc nie namyślając się dłużej zaczęłyśmy się szykować. Równo o 16.30 byłyśmy gotowe. Postanowiłyśmy najpierw zjeść w pizzerii, potem połazić po sklepach, a później iść do jakiegoś klubu. Zostawiłam kartkę rodzicom, żeby się nie martwili, i zamknęłam dom. Złapałyśmy się pod ramię i ruszyłyśmy na podbój miasta! J

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz